Ogłoszenie

Witamy, jeżeli się jeszcze nie zarejestrowałeś/aś, koniecznie się zarejestruj!

Nasze święta

Urodziny forum

Dzień rozdawania prezentów

Wiosenne kwiatki

Dzień wakacji

Magiczny dzień

Pożegnanie wakacji

Halloween

Mikołajki

Boże Narodzenie

Sylwester

Pogoda

Dzień

Przelotne opady deszczu

Temperatura: 9°C


Noc

Zachmurzenia

Temperatura: 2°C

Zasłużeni gracze

Kwiaty/Maskotka/Flaga forum

Kwiaty KAA

Twórca: Ginny

Flaga KAA

Twórca: Ginny

Team/Kontakt

 <3 Get yours @ CandieCoded <3

Admini:

Aya

e-mail: ada-forwzy2@o2.pl

gadu-gadu:

20530605


Kira

gadu-gadu:

2242746


Aki

gadu-gadu:

10466904


Podadmin:

Ginny

gadu-gadu:

12511996

Pamiętaj, z tego forum nie można nic kopiować, tematów, postów, pomysłów itd., itp. Jeżeli zostanie coś takiego zauważone niezwłocznie zgłosimy to do odpowiednich władz serwisu pun.pl Takie zachowanie może doprowadzić nawet do usunięcia strony...

#1 2010-07-09 10:54:52

 Aya

Prezydent miasta, Amu

20530605
Zarejestrowany: 2008-09-24
Posty: 3123
Punktów :   
Imię: Anastazja

Moje rozpoczęcie Naruto Shippuden

Jak na razie są tylko moje opowiadanka, więc piszę dalej:

Tak jak tytuł mówi to będzie inne rozpoczęcie Naruto Shippuden.
(rozdział I nie za bardzo wyszedł, ale drugi jest lepszy)

Rozdział I
Gwiaździsta i zarazem ciemna noc otaczała górski krajobraz. Była pełnia. Światło księżyca nadało jeszcze straszniejszy charakter niż za dnia. Po środku kamiennych kręgów stała ogromna, pięknie rzeźbiona budowla.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Naruto stał na wysokiej kolumnie i przyglądał się twarzom Hokage wyrytych na kamiennej ścianie. Wreszcie powrócił po 2 latach.
- Nic tu się nie zmieniło. A dorobili twarz Babci Tsunade.
- Naruto! Naruto to ty?
Naruto usłyszał znajomy głos. Odwrócił się i spojrzał w dół. I...
- Sakura-chan!
I zeskoczył.
- Naruto, dorosłeś może? - pomyślała Sakura.
- I jak zmieniłam się? Jestem bardziej kobieca?
- Spoko! Nic a nic się nie zmieniłaś!
Powiedział to i wyciągnął przed siebie kciuk, dodając uśmiech.
- Naruto! - uderzyła go w brzuch z ogromną siłą.
- Ał...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie:
- Sensei. Jak długo mam jeszcze trenować. Jest już strasznie późno.
- Musi cały czas trenować, żeby być jeszcze lepsza.
- Ależ ja mam dopiero 18 lat i już jestem najlepszym shinobi na całym świecie.
- W każdej chwili może cię ktoś przegonić.
- A, chodzi ci może o Akatsuki?
- Hmm... między innymi.
- Jestem ciekawa jak tam w Konoha?
- Nic ciekawego, tylko tyle że mają małe problemy z Akatsuki.
Pokój, w którym znajdowały się te dwie osoby był bardzo słabo oświetlony. Zaledwie stały tam 3 świece.
Dziewczyna stała pośrodku tegoż pokoju. Czekała na to, aż jej sensei schowa się w bezpieczne miejsce i włączy odpowiedni przycisk na skomplikowanej maszynie do trenowania.
- Gotowa?
W tym momencie skręciła się z bólu w okolicach brzucha.
- Jak zawsze.
Sensei przycisnął czerwony guzik z napisem: poziom S.
W jednej chwili milion niewidocznych strzałek wyleciało z ukrytych otworów.
Dziewczyna ze znudzoną miną odbijała te ostre strzałki ruchami rąk. Bez żadnego ninjutsu, czy genjutsu pokonała tą maszynę samym taijutsu.
- Hisashi-sensei już po wszystkim. Mógłbyś czasem zmieniać lot strzałek, bo...
Ktoś przerwał dziewczynie i krzyknął: Katon! Goukakyuu no Jutsu!
Hisashi-sensei natychmiast wrócił do swojej kryjówki.
- Myślisz, że taki Sharingan nie znajdzie cię tam?
Nagle drzwi do pokoju gwałtownie otworzyły się.
- Kogo my tu widzimy. Uchiha Sasuke.
- Orochimaru nie kłamał. Mówił, że wiesz wszystko.
- Orochimaru, huh? Więc to on cię tu wysłał. Myślał, że masz jakiekolwiek szanse ze mną?
- Na pewno wiesz jaki jest mój cel.
- Chcesz moją moc. Ale moc to nie wszystko.
Na początku Sasuke zatrzymał się w drzwiach i rozmawiał z progu. Podczas rozmowy zaczął się przysuwać. Krok po kroku. Dziewczyna zauważyła to od razu. Nie minęło nawet pół sekundy, a znalazła się po lewej stronie Sasuke i położyła swoją, lewą dłoń na jego ramię.
- Wiesz, jesteś zbyt naiwny.
W jednej chwili uderzyła go prawą ręką, a lewą cały czas go przytrzymując. Sasuke jednak zgiął się w pół. Z jego ust wyciekła krew.
- Nie doceniłeś moich możliwości. Ja nie jestem jak ten skład 20 ANBU. Pokonałeś ich z łatwością. Ale teraz... WYJDŹ Z MOJEGO DOMU... Bo inaczej poznasz mój gniew.
- Pożałujesz... tego...
Sasuke po tym zdaniu w jednej chwili zniknął zostawiając po sobie tylko chmurę pyłu.
Dziewczyna ujrzała skrawek szaty jej senseia. Nie zdziwiła się, kiedy ujrzała że skrawek ten trzęsie się ze strachu.
- Hisashi-sensei, możesz już wyjść stamtąd.
- Tak, tak wiem. Tylko sprawdzałem obwody maszyny.
Dziewczyna spojrzała na niego znaczącym spojrzeniem.
- Dobrze, już dobrze. Jesteś pewna, że poszedł sobie?
Długowłosa blondynka podparła się pod biodra i zaśmiała się. Z czasem jej śmiech przeszedł w bardzo głośny, straszny śmiech zwycięstwa, a pod koniec w piękną melodię.

Rozdział II
Był piękny, słoneczny dzień. Niebo było bez żadnej chmurki, lazurowe… Tsunade siedziała wygodnie w swoim gabinecie popijając gorącą, ciemną herbatę. Pomyślała o Naruto i Jirayi. Kiedy wrócą? W tym samym momencie drzwi jej gabinetu gwałtownie otworzyły się. Stanęła w niej Shizune z potarganą fryzurą.
- Tsunade-sama! Naruto i Jiraya! Wrócili.
Ręka Tsunade trzymająca filiżankę drgnęła dość mocno i rozlała trochę herbaty na dokumenty, które przeglądała.
- Nareszcie.
W ogóle nie przejęła się zamoczonymi kartami.
- Ale… Jest jeszcze coś.
Shizune w jednej chwili posmutniała, a raczej spoważniała. Spuściła głowę.
- Akatsuki, oni dotarli do Kraju Ognia. Są bardzo blisko nas.
Tym razem filiżanka wyślizgnęła się z ręki Tsunade i jej zawartość wylała się na połowę dokumentów. Sama filiżanka stłukła się. Tsunade wstała i wydała odpowiednie rozkazy Shizune.
- Zbierz wszystkich wolnych shinobi. Niech podzielą się na grupy i bronią czterech stron wioski.
- Hai!
- Jeszcze jedno ile ich jest?
- Cała dziewiątka.
Shizune szybko wybiegła z gabinetu. Tsunade zaś rozmyślała nad jedną możliwością. A tą możliwością było sprowadzić do Konohy najsilniejszego shinobi. Tylko gdzie ona może być?
Piąta przywołała do siebie czwórkę ninja. Przybyli po pół godzinie.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść!
W drzwiach pojawiły się 4 osoby.
Nikt nie zwrócił uwagi na stłuczoną filiżankę i zamoczone karty.
- Dobrze was widzieć. To od was zależy, czy wioska będzie jeszcze funkcjonować.
- I na to liczyliśmy.
Podeszli do biurka Tsunade.
- To co mamy robić? – zapytał Naruto uśmiechnięty od ucha do ucha. Jakby w ogóle nie przejmował się zagrażającym niebezpieczeństwem.
Tsunade odwzajemniła uśmiech, ale potem spoważniała.
- Musicie znaleźć pewną osobę. Nie wiemy gdzie jest, gdzie się ukrywa. Na całe szczęście przechowywałam to przez te 14 lat.
Sięgnęła do szuflady biurka i wyjęła małe, drewniane pudełko z dziwnym zamkiem. Pudełko było całkiem czarne, nie licząc srebrnego zamka. Zamek nie dość, że był ze szczerego srebra, to jeszcze nie miał dziurki na klucz.
Tsunade dotknęła tegoż zamka wskazującym palcem. Na całym pudełku pojawiła się siatka chakry. Wieko pudełeczka odskoczyło. W środku ukazał się mały kawałek bardzo delikatnej tkaniny w kolorze złotym.
- Kakashi! Przywołaj Pakkuna.
- Robi się.
Po chwili pojawił się Pakkun, w chmurze pyłu.
- Co tym razem mam zrobić?
Tsunade uklękła przed psem i podsunęła mu kawałek materiału. Pies powąchał.
- Znowu ona?
Na twarzy psa pojawiło się zdziwienie. Tak samo jak i na twarzach wszystkich dokoła.
- Jak to znowu? – zapytała się Sakura, która była w tej czwórce.
- Już kiedyś próbowałem ją znaleźć. I udało się, ale nigdy nie chciała wrócić do wioski. Myślicie, że tym razem się uda?
- Dlatego bierzemy Naruto? – zapytał Neji, który doskonale wiedział o tajemniczej mocy Naruto.
- Poniekąd.
Naruto nic nie zrozumiał z tej wymiany zdań.
Tsunade podniosła się i wróciła za biurko. Usiadła na krześle i oparła łokcie o blat.
- A więc macie sprowadzić Shizu-sama. Tylko uważajcie, sama robiła pułapki, więc są dość groźne, dołączę do was jeszcze Saia. Sai wejdź! (chyba nie muszę wam go opisywać, gdyż sami wiecie jak wygląda.) A teraz rozejdźcie się. Aha. Kakashi zostań na chwilę.
Cała czwórka wyszła i w gabinecie została tylko Tsunade z Kakashim.
- Miej oko na Saia. Nie ufam mu, jest z Korzeni ANBU.
- Z Korzeni? Rozumiem.
- Możesz już iść. Tylko… sprowadźcie Shizu-sama. Inaczej Konoha przestanie istnieć.
Kakashi kiwnął głową na znak, że zrozumiał, poczym wyszedł z gabinetu razem z Pakkunem, zostawiając Tsunade samą. Chociaż na nie zbyt długo, bo za moment weszła Shizune.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy już wszyscy byli spakowani na misję, spotkali się pod Główną Bramą. Oczywiście jak to bywa z Kakashi-sensei spóźnił się i wyruszyli dopiero pod koniec dnia. Niezbyt mądrze. W tym przypadku Pakkun prawie w ogóle się nie przydał. Po dwóch godzinach biegu musieli już zorganizować obóz, gdyż zaczęło się ściemniać.
- Kakashi-sensei? – zapytała Sakura – Co wiesz o tej Shizu?
- Oho. Nie mów o niej „tej Shizu”. Tylko Shizu-sama. Pochodzi z Konohy i jest najsilniejszym, najszybszym i w ogóle naj- shinobi na całym świecie.
Naruto podniósł się z postawy leżącej do siadu. Tak samo zrobił Neji i Sai. Sakura już dawno siedziała, więc tylko skupiła się.
- A więc zacznijmy od początku. Mając 3 lata opanowała Kage Bunshin i Rasengana.
Naruto zrobił ogromne oczy.
- Ale… jak? Przecież to jest naprawdę ciężka technika. Nie można tego zrobić mając 3 latka.
- Jest po prostu geniuszem nad geniuszami i jeszcze wyżej. Mając te 3 lata pokonała Trzeciego Hokage, chociaż jeszcze nie był do końca Hokage. Walczyli na shurikeny i kunaije, na ninjutsu i genjutsu. Ale i tak ona go pokonała. Potem Konohe zaatakował Kyuubi. Czwarty go pokonał pieczętując go w tobie, Naruto. Ale nie wykonał tylko jednej pieczęci. Dokonał ich dwie. Druga była na Shizu-sama. Dostała ośmio-ogoniastego Hachibi. Przybiera postać demona węża o ośmiu ogonach i ośmiu głowach. Shizu-sama go pokonała w samej sobie, ale musiała opuścić wioskę. Ludzie nie byli zadowoleni z tej pieczęci. Cały szacunek jaki uzyskała od ludzi w mig przeszedł w nienawiść do niej. Mówią, że Hachibi jest demonem samej śmierci. Wszyscy bali się jej. Trzeci nie mógł pozwolić, by ludzie się żyli w strachu, ale nie chciał jej zabijać. Przewidział, że będzie kiedyś potrzebna dla wioski, wtedy odzyska cały szacunek. Shizu-sama uwierzyła w to i mając 4 lata opuściła wioskę z całym oddziałem ANBU. Poszło z nią, aż 30- tu.
- 30-tu? To masa ludzi, w dodatku to byli ANBU. – zauważyła Sakura
- Trzeci chciał jej zapewnić całkowite bezpieczeństwo.
- Ale czegoś tu nie rozumiem.
- Czego, Naruto?
- Dlaczego nikt nigdy o niej nie słyszał?
- Trzeci i Piąta o to zadbali. Tsunade-sama była jej najbliższą przyjaciółką. Chociaż była od niej o wiele starsza. W końcu i ona opuściła wioskę tak jak jej przyjaciółka. Czekała na dzień, w którym będzie mogła wrócić do wioski. I ty, Naruto ją przekonałeś. Teraz wierzymy, że zadziałasz tak samo na Shizu-sama. No, ale skończmy tą długą opowieść. Trzeci wysłał z nią jednego z najlepszych Jouninów, który miał być jej senseiem. Do tego oddał jej najlepszych medyków w Konoha.
- Ale to bezsensu. Skoro sama mogła się obronić.
- … Dzięki tym ninjom Shizu-sama jest teraz świetnym medykiem. Swoimi umiejętnościami przewyższyła nawet Tsunade. Odkąd Shizu-sama opuściła wioskę minęło 14 lat. Nikt, nigdy, nic o niej nie usłyszał. Teraz kiedy Akatsuki atakuje tylko ona może ich pokonać naraz… Pytania zostawcie sobie na jutro rano. Czas iść spać.
- Ale jeszcze jedno, ostatnie. Skąd wiesz tyle o niej? Przecież przez te 14 lat nikt nigdy nic o niej nie słyszał. – powiedziała Sakura.
- Słuszna uwaga. Źle powiedziałem, że nikt nigdy nic o niej nie słyszał. Pakkun ją widział, kiedy ostatnim razem wioska była w niebezpieczeństwie, ale jakoś poradziła sobie, bez niej. Shizu-sama odmówiła powrotu do wioski.
- Dlaczego nie chciała wrócić?
- Pamiętasz? To miało być ostatnie pytanie.
Kakashi-sensei położył się w śpiworze i odwrócił do nich plecami.
- Neji możesz na razie patrolować? Potem cię zmienię.
Neji przemyślał wszystko na spokojnie podczas patrolu. W jego głowie zrodziło się nowe pytanie. Skoro jest taka silna, dlaczego tak naprawdę o niej nie słyszał i z jakiego klanu ona pochodzi? Dlaczego nie chciała wrócić, skoro nie przeszła na złą stronę?
Sai w ogóle się tym nie przejął. Nie mógł przyjąć do wiadomości, że jest ktoś silniejszy niż Danzou-sama.
Sakura się zastanawiała, jeżeli ją sprowadzą do wioski i pokonają Akatsuki, to czy Shizu-sama pomoże im odzyskać Sasuke.
Naruto już o niczym nie myślał. Zasnął głębokim snem. Śniła mu się nowa technika. O wiele silniejsza od rasengana.
Kiedy słońce zaczęło pojawiać się na niebie, Kakashi obudził swoją grupę.
- Naruto! – dobudzała go Sakura.
- Daj mi jeszcze pięć minut.
Naruto przewrócił się na drugi bok.
- Pamiętasz? Dzięki nam Konoha ma przetrwać.
Naruto ociągliwie, ale skutecznie obudził się i wstał.
-Kuchiyose no Jutsu.
Kakashi przywołał Pakkuna.
- Już zaczynamy?
- Tak. Pamiętasz zapach?
- Jak mógłbym zapomnieć. To zaszczyt dla psów powąchać kawałek ubrania księżniczki Shizu.
- To w drogę. Prowadź Pakkun. Neji wypatruj wrogów i innych przeszkód.
Neji kiwnął głową.
- Byakugan.
Wędrowali i wędrowali, a raz biegali. Dzień po dniu nie spotykając żadnej pułapki. W czasie biegu rozmawiali.
- Daleko jeszcze?- zapytał Naruto.
- No właśnie, w tym tempie Akatsuki na pewno zaatakuje lada moment. – zauważyła Sakura.
- Pakkun.
- Zapach robi się coraz wyraźniejszy. Być może już tutaj są zastawione pułapki.
- Neji, widzisz coś?
- Jak na razie nic.
Pierwszy biegł Pakkun, potem Neji. Na samym końcu biegł Naruto, ale tylko chwilę. Szybko przyspieszył i wyprzedził Sakurę, Kakashiego i dotarł do Pakkuna. W końcu i jego wyprzedził.
- Naruto! Czekaj.
- Musimy się pospieszyć.
- Czuję coraz silniejszy zapach jesteśmy blisko.
Naruto dobiegł na skraj lasu. Zobaczył przed sobą góry. Kamienne góry, skały, strumyk. Gdzie nie gdzie widniała trawa, chwasty, piękne kwiaty. Różowe, niebieskie, pomarańczowe i zielono-czerwone. Naruto zdziwił widok tych zielono-czerwonych, gdyż nie łodyga była zielona, ale płatki. Za to łodyga i liście czerwone. Naruto zachwycił ten widok i zeskoczył z gałęzi drzewa. W momencie kiedy Naruto zeskoczył, reszta dotarła do tego miejsca w którym przed chwilą stał. Wszyscy byli jak zahipnotyzowani widokiem tego krajobrazu. Wszyscy oprócz Nejiego.
- Naruto, stój! To pułapka!
Wszyscy otrząsnęli się z tego kwiatowego snu. Ale dla Naruto było już za późno. Spojrzał się na Nejiego, a potem ledwo uniknął uderzenia jednej z kamiennych skał. Skała wyrosła bez żadnego ostrzeżenia, w stronę poziomą. Żadnego trzęsienia. Była zakończona ostrą, żelazną końcówką. Naruto podskoczył i wylądował obok. Następne skały zaczęły wyrastać. Z czterech stron nadciągały skały. Naruto skupił się i w odpowiednim momencie podskoczył. Wylądował na czterech, złączonych kamiennych czubkach. Coraz więcej skał zaczęło wyrastać, a wszystkie kwiaty z wyjątkiem pomarańczowego zaczęły go atakować. Pomarańczowe zajęły się intruzami na skraju lasu. Neji użył swoich 64 uderzeń, Hakke Rokujuuyonshou. Sakura odbijała każdy kwiat kuneiami. Sai używał Ninpu Choujuu Giga, a Kakashi-sensei swojego Sharingana. Wszędzie latały żywe i wyschnięte kwiaty. Naruto miał najtrudniejsze zadanie, bo musiał unikać jeszcze skał.
- Neji, czy one są kontrolowane chakrą? – zapytał Kakashi cały czas odpierając atak dzikich kwiatów.
- Nie…
- Tak, jak myślałem. To jedna z pułapek Shizu… Naruto uważaj, żeby kwiat cię nie ukąsił.
Naruto widział przed sobą jak mnóstwo ostrych końców celuje w niego. Użył Kage Bunshin no Jutsu. Nagle kwiaty zatrzymały się. Po chwili miękko wylądowały na trawie wokół strumyka. Skały zaczęły się prostować i zmniejszać.
- Co to było? – zapytał Neji.
- Nie ważne. Idziemy dalej. – odpowiedział Kakashi.
Ostatnio Kakashi-sensei zachowuje się dziwnie. Jakby chciał coś przed nami ukryć. I jeszcze dlaczego ostrzegł tylko Naruto? Czy Shizu ma coś wspólnego z Naruto? Czwarty zapieczętował ich jednocześnie. Dlaczego właśnie ich? Co tu jest grane? – myślała Sakura.


Cześć Goście

Imię: Natsuana
Drugie imię: Emilly
Nazwisko: Sweethair
Rasa: Elf
Data urodzenia: 13.10.1992
Adres: Willa Anasty - ulica Arkadii 2
Prace: Prezydent miasta, Nauczycielka szkoły, Nauczycielka szkoły magii i czarodziejstwa, Nauczycielka szkoły projektowania mody,projektantka mody, tancerka, pisarka, nauczycielka szkoły plastycznej, nauczycielka szkoły muzycznej, Aktorka, Weterynarz, Detektyw
Dzieci: Lola, Amaryl
Rangi:
Mój profil:>klik<
Znajomi: Kate, Ania, Edek, Rose, Chelsea, Rosalie, Ginny, Yumi
http://www.glitery.pl/polecam,adaforwzy

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.mfporadnik.pun.pl www.jedizakon.pun.pl www.skokitrener.pun.pl www.shamanking.pun.pl www.konohagakure.pun.pl