Ogłoszenie

Witamy, jeżeli się jeszcze nie zarejestrowałeś/aś, koniecznie się zarejestruj!

Nasze święta

Urodziny forum

Dzień rozdawania prezentów

Wiosenne kwiatki

Dzień wakacji

Magiczny dzień

Pożegnanie wakacji

Halloween

Mikołajki

Boże Narodzenie

Sylwester

Pogoda

Dzień

Przelotne opady deszczu

Temperatura: 9°C


Noc

Zachmurzenia

Temperatura: 2°C

Zasłużeni gracze

Kwiaty/Maskotka/Flaga forum

Kwiaty KAA

Twórca: Ginny

Flaga KAA

Twórca: Ginny

Team/Kontakt

 <3 Get yours @ CandieCoded <3

Admini:

Aya

e-mail: ada-forwzy2@o2.pl

gadu-gadu:

20530605


Kira

gadu-gadu:

2242746


Aki

gadu-gadu:

10466904


Podadmin:

Ginny

gadu-gadu:

12511996

Pamiętaj, z tego forum nie można nic kopiować, tematów, postów, pomysłów itd., itp. Jeżeli zostanie coś takiego zauważone niezwłocznie zgłosimy to do odpowiednich władz serwisu pun.pl Takie zachowanie może doprowadzić nawet do usunięcia strony...

#1 2010-09-27 14:40:23

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Orzech

Ta książka jest podobna trochę do ,,Tajemniczej szkoły". Jest też pisana (kawałki) na faktach autentycznych.

Rozdział 1 Liście

Omiotłam piwnicę wzrokiem. W tym ciemnym, zakurzonym pomieszczeniu wprost roiło się od pajęczyn. Zatrzymałam się na jednym kącie. Uważając na pajęczyny, podeszłam do celu. Złapałam grabie i weszłam na górę po kamiennych schodkach. Czekało mnie nie ulubione zajęcie; grabienie liści. Westchnęłam, sama się zgodziłam na tą robotę. Tylko przez ulubione... Hmmm... Jak to nazwać? Owoce, jedzenie, smakołyki? Powiem tak wiele z nich kryło się pod liśćmi, roślinami lub po prostu ich nie zauważałam. Wyregulowałam wielkość, i zaczęłam grabienie. Orzechy wkładałam do małego koszyczka. Moim celem było zapełnienie go. Powoli orzechów było w koszyczku coraz więcej i więcej. Wytężałam wzrok, ale nie widziałam więcej ulubionych przysmaków. W pewnej chwili, orzech zaszumiał i na ziemię pospadały orzechy. Szybko zbierałam jeden, za drugim i wrzucałam do koszyka. Nagle z drzewa spadł jeszcze jeden orzech. Uderzył w czarną ziemię, pokrytą pożółkłą trawą i poturlałam się po niej. Pobiegłam za nim. Orzeszek wturlał się na nie zgrabione jeszcze liście, i nagle... Zapadł się pod ziemię. Najwidoczniej kolorowe liście, przykryły dziurę. Odgarnęłam je ręką. Zobaczyłam duży otwór do którego bez trudu mogłabym wejść. Nie zastanawiając się długo wskoczyłam do dziury za orzechem. Szłam na kolanach po tunelu. Nagle wpadłam do dziury. W pewnej chwili pewna myśl dostała mi się do głowy. Dziura w dziurze? Nie miałam czasu na zastanowienia, zaczęłam się kręcić coraz szybciej. Przed oczami miałam czarno. Po kilku minutach to ustało. Spadłam na kolana. Rozejrzałam się. Klęczałam przed czymś w rodzaju kiosku.

Ostatnio edytowany przez Ginny (2010-09-30 12:24:24)


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#2 2010-09-30 14:13:40

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 2 Zapoznanie

Wstałam i otrzepałam spodnie z piachu. Z budki wyszła jakaś dziewczyna z długimi czarnymi włosami, wyglądająca na nie wiele starszą ode mnie. Podeszła do mnie.
-Cześć! Jestem Rose i mam 13 lat. Będę twoją przewodniczką i źródłem informacji. Masz jakieś pytania? - Powiedziała do mnie podając mi rękę.
-Cześć! Ja jestem Ginny, mam 11 lat.  Owszem mam pytanie. Nawet kilka. Gdzie jesteśmy? -Odpowiedziałam ściskając jej dłoń.
-Jesteśmy w układzie słonecznym pun. Znajdujemy się na planecie Hobby, Rozrywka, w kraju KAA. - Powiedziała jednym tchem, jakby wyuczona na pamięć. Miałam jeszcze wiele pytań ale nie wiedziałam od którego zacząć.
-Może najpierw zarejestruj się jako nasza - Do powiedziała jakby umiała czytać moje myśli.
-Ok, co mam zrobić?
-Najpierw - podała mi kartkę - wypełnij formularz. Wzięłam kartkę i długopis. Nabazgroliłam wszystko co potrzebne, jak najszybciej. Nie starałam się nawet żeby było czytelnie. Ale Rose chyba nie miała problemów z rozczytaniem moich bazgrołów. Włożyła formularz do torby i poszła przed siebie. Kiwnęła na mnie ręką żebym szła za nią. Ochoczo ruszyłam po kamiennym chodniku. Po kilkunastu minutach marszu, doszłyśmy do pięknego pałacu - wielkiej Willi która naprawdę wyglądała jak pałac. Miała chyba z 5 pięter, była pomalowana na żółto. Czerwony dach pięknie lśnił na czubku wysokiej budowli. Przed nią rozciągał się wielki ogród pełen wysokich i niskich drzew, krzaków owocowych i bajecznie kolorowych kwiatów. Rose przeszłą przez srebrną bramę otaczającą Willę. Nieśmiało poszłam za nią. Podeszłyśmy do drewnianych drzwi ozdobionych złotymi wzorami. Rose nacisnęła guzik i zabrzmiał dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się. Ruszyłyśmy przez przedpokój, do pomieszczenia na samym jego końcu. Weszłyśmy do salonu. Na podwyższeniu stał czerwony fotel. Był przykryty złotą narzutą. Na dywanie stały białe kanapy. Do salonu przyszła jeszcze jedna dziewczyna. Ta miała długie kręcone blond włosy. Usiadła na czerwonym fotelu i wskazała na kanapy. Usiadłyśmy. Blondynka powstała.
-Witamy w naszym kraju. Rose możesz? A przy okazji jestem Anastazja, ale wolę żebyś mówiła mi Anasta. - Rose rzuciła jej urządzenie wyglądające jak GPS lub komórka. Anasta wzięła urządzenie.
-Hmmm.... Przejście pod starym orzechem. Bardzo dawno nie było użyte. No ale nic. Zapoznaj się z naszą krainą. Rose cię oprowadzi.
-Dobrze. - Wyszłyśmy.

Ostatnio edytowany przez Ginny (2011-08-19 18:37:17)


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#3 2010-09-30 15:49:29

 Alex

Prezydent, Masae

Skąd: ul. Kolorowych Snów 1
Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2201
Punktów :   

Re: Orzech

nie zapomnij o mnie! ja też muszę tutaj być!


Imię: Alexandra
Drugie imię: Masae
Nazwisko: Sasakawa
Rasa: wilkołak
Data urodzenia: 02.07.1992
Adres: Ulica Kolorowych Snów 1, Działka nr 682
Prace: Przedszkolanka, Aktorka, Architekt, Redaktorka, Lekarz, Weterynarz, Policjant, Trenerka zwierząt, Reżyser, Tancerka
Dzieci: Eliza, Zuzia
Znajomi: Kira, Ginny, Aya, Melisa, Rebecca †: Chelsea, Edek, Kate, Andre
Rangi:
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 2

Offline

 

#4 2010-09-30 17:10:11

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Alex napisał:

nie zapomnij o mnie! ja też muszę tutaj być!

Nie bój się będziesz. Będziesz koleżanką/przyjaciółką Ginny w tym zwariowanym świecie.

Ostatnio edytowany przez Ginny (2010-09-30 17:12:08)


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#5 2010-09-30 17:41:00

 Aya

Prezydent miasta, Amu

20530605
Zarejestrowany: 2008-09-24
Posty: 3123
Punktów :   
Imię: Anastazja

Re: Orzech

Hahah, zwariowanym. Fajnie napisane


Cześć Goście

Imię: Natsuana
Drugie imię: Emilly
Nazwisko: Sweethair
Rasa: Elf
Data urodzenia: 13.10.1992
Adres: Willa Anasty - ulica Arkadii 2
Prace: Prezydent miasta, Nauczycielka szkoły, Nauczycielka szkoły magii i czarodziejstwa, Nauczycielka szkoły projektowania mody,projektantka mody, tancerka, pisarka, nauczycielka szkoły plastycznej, nauczycielka szkoły muzycznej, Aktorka, Weterynarz, Detektyw
Dzieci: Lola, Amaryl
Rangi:
Mój profil:>klik<
Znajomi: Kate, Ania, Edek, Rose, Chelsea, Rosalie, Ginny, Yumi
http://www.glitery.pl/polecam,adaforwzy

Offline

 

#6 2010-10-06 17:28:47

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 3 Dom

Maszerowałyśmy w milczeniu drogą. Po kilkunastu minutach drogi doszłyśmy do potężnego budynku. Był koloru pomarańczowego. Weszłyśmy do środka Jeszcze chwilę szłyśmy po wypolerowanej posadce. Stanęłyśmy przed brązowymi drzwiami ze srebrnym napisem ,,Biuro nieruchomości". Rose usiadła na krzesełku w zapełnionej poczekalni, bez entuzjazmu zrobiłam to samo. Byłam strasznie ciekawa co tu robimy.
-A więc podstawą jest gdzie mieszkać, - znowu poczułam że czyta w moich myślach - a więc przyszłyśmy wybrać tu coś dla ciebie.
-Ale nie mam pieniędzy!
-Mylisz się dostałaś na start 10 000 i możesz z nimi zrobić co chcesz. Proponuję Ci miejsce na dom.
-Nie umiem budować - stawiałam na swoim.
-Ty nie będziesz, budować będą budowniczy. Ty tylko zrobisz projekt - otworzyłam usta, ale za nim zdążyłam coś powiedzieć obwieściła.
-Na komputerze - nie miałam już się czego uczepić, bo kolejka w poczekalni szybko się zmniejszała. Złapały mnie nerwy. Nie mogłam zrozumieć tego dziwnego świata. W końcu Rose złapała mnie za rękę i pociągnęła do drzwi. Niechętnie poszłam za nią. Weszłyśmy do porozwieszanego projektami i zdjęciami domów pokoju. Ściany były szare i smętne, ale kolorowe zdjęcia urozmaicały ponury wygląd pomieszczenia. Za biurkiem siedział gruby mężczyzna w zielonej koszuli i czarnych, pogniecionych spodniach. Kiwnął na nas  żebyśmy usiadły. Niepewnie opuściłam się na nie. Na początku grubas zaproponował mi kilka pokoi i pokazał zdjęcia. Żaden mi się nie spodobał. Chyba za wiele żądałam, ale mam swoje wymagania. Wreszcie zaproponował działkę na ulicy ,,Kolorowych snów". Zgodziłam się. Mieszkanie z głowy pomyślałam opuszczając gabinet grubasa. Już chciałam wyjść z budynku ale Rose mnie uprzedziła.
-A ty gdzie? Musisz zdobyć pracę! - Westchnęłam. Ten dzień ciągnął się już za długo.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#7 2010-10-06 19:44:05

 Aya

Prezydent miasta, Amu

20530605
Zarejestrowany: 2008-09-24
Posty: 3123
Punktów :   
Imię: Anastazja

Re: Orzech

Kurcze, myślałam, że będzie więcej! CHCĘ WIĘCEJ!!!


Cześć Goście

Imię: Natsuana
Drugie imię: Emilly
Nazwisko: Sweethair
Rasa: Elf
Data urodzenia: 13.10.1992
Adres: Willa Anasty - ulica Arkadii 2
Prace: Prezydent miasta, Nauczycielka szkoły, Nauczycielka szkoły magii i czarodziejstwa, Nauczycielka szkoły projektowania mody,projektantka mody, tancerka, pisarka, nauczycielka szkoły plastycznej, nauczycielka szkoły muzycznej, Aktorka, Weterynarz, Detektyw
Dzieci: Lola, Amaryl
Rangi:
Mój profil:>klik<
Znajomi: Kate, Ania, Edek, Rose, Chelsea, Rosalie, Ginny, Yumi
http://www.glitery.pl/polecam,adaforwzy

Offline

 

#8 2010-10-06 20:47:41

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Jutro, będzie jutro


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#9 2010-10-07 15:26:05

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 4 Nowa praca i lęk
Tym razem nie było kolejki. Weszłyśmy do jasnego, przestronnego i kolorowego pomieszczenia. Za biurkiem siedziała szczupła i młoda kobieta. To pomieszczenie wiele różniło się od Biura Nieruchomości. Było w nim czysto. Ściany były pomarańczowe, a podłoga ciemno brązowa. Z chęcią usiadłam na czarnym fotelu. Dostałam formularz do wypełnienia. Coś takiego jak CV tylko trochę inne. Po wypełnieniu, dostałam nową pracę. Dostarczam teraz gazety. Praca mało męcząca. Skąd wiem? Rose mi powiedziała że gazety rzadko się ukazują. Jest ich też mało. Wreszcie mogłyśmy odpocząć. Poszłyśmy od razu na miejsce gdzie miał być mój dom. Otworzyłam aż usta ze zdumienia. Na mojej działce stał dom. Był żółty. Rzuciłam złowieszcze spojrzenie na Rose. Była lekko zaczerwieniona. Wiedziałam co zrobiła. Nie miałam siły jej o to pytać. Po prostu pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Był ładnie urządzony. Po zwiedzeniu, miałam zamiar trochę pochodzić po ścieżkach ale okazało się że zrobiło się późno. Od razu więc poszłyśmy pod dziurę.
-Jak mam się tam dostać? - Dziura była wysoko, nie doskoczyłabym nawet na trampolinie.
-Wespnij się po ścianie skalnej. - Dopiero teraz zauważyłam ścianę złożoną z kamieni. Powoli podeszłam do niej i delikatnie złapałam za wystające kamieni. Spojrzałam wystraszona na Rose która uśmiechała się wesoło. Powoli wspinałam się wyżej i wyżej. Nie powiedziałam jej że mam lęk wysokości. Tylko nie patrzeć w dół. Powtarzałam sobie w myślach. W końcu weszłam do dziury. Spojrzałam na Rose. Wtedy strach mnie opętał. Biegłam korytarzem i biegłam. Wreszcie dotarłam pod orzech.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#10 2010-10-08 13:58:51

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 5 Dziwne wydarzenie

Weszłam po szarych stopniach i otworzyłam skrzypiące drzwi. Zza nimi stała moja mama. Rękę nadal trzymała na klamce.
-Gdzie byłaś? Spóźniłaś się na kolację! - Oto cała moja mama. Ciekawska i szorstka jeśli chodzi o posiłki.
-Zbierałam orzechy - mama spojrzała na koszyk w połowie pełen orzechów, a potem na mnie swoim spojrzeniem ,,Naprawdę?". Dając mi tym do zrozumienia że nie uwierzyła.

                                                                                                             ***
Chyba nigdy nie doznałam takiego szczęścia. Dzisiaj na wf moja drużyna wygrała! Wiatr tańczył z moimi włosami, a słońce przygrzewało miło. Szłam myśląc że to chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Skręciłam w boczną ścieżkę. Był to mój ulubiony skrót. Moje buty postukiwały cicho o chodnik. Nagle zerwał się gwałtowny wiatr. Zaczął mnie pchać i nie mogłam się mu oprzeć. Próbowałam zaprzeć się nogami lub złapać czegoś. Bez skutku. Przez moją głowę przebiegła myśl ,,Co się dzieje?". Nic więcej nie myślałam, pozwoliłam wiatru prowadzić się w nieznane. Nie widziałam gdzie idę, bo wiatr przykrył mi oczy włosami, które co chwilę podskakiwały z miejsca. Szłam kawałek. Wiatr przestał już tak dąć. Odgarnęłam włosy z twarzy i rozejrzałam się. Wcale nie było tu nie znanie. Byłam na końcu chodnika, gdzie zaczynała się wyboista ścieżka. Była to część skrótu. Ruszyłam prosto, ale wiatr zwrócił mnie w drugą stronę. Podbiegłam znowu do błotnistej kałuży przy której kończył się chodnik. Chciałam zawrócić bo pomyślałam że ta ścieżka jest jakaś dziwna i pójść dłuższą drogą. Ale wiatr mi nie pozwolił. Nie mogłam iść, ani na przód, ani zawrócić. Byłam w wietrznej pułapce.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec rozdziału!
______________

Po gwiazdkach (***), zdarzenie zdarzyło () się naprawdę. To połączenie 2 dni które przeżyłam. Trochę też dołączyłam fantazji. O wygranej to dziś, a o wietrze to któregoś tam dnia. Oczywiście nie był taki silny, ale był i mnie pchał. I nie znalazłam się w pułapce. Wtedy pomyślałam że może to być w tej książce ale nie wiedziałam po co ten wiatr. Może wpadnę (ja jestem bohaterką) do dziury która przeniesie mnie na KAA? Ale już wymyśliłam coś lepszego. *werble* Ale o tym w następnym rozdziale. *wycie zawiedzenia *


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#11 2010-11-05 18:38:56

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 6 Znalezisko
Byłam bliska załamania; nie mogłam ruszyć się ani w tą, ani w drugą. Rozglądałam się zdenerwowana. W błotnistej kałuży leżał jakiś zabrudzony przedmiot. Moja ciekawość była wielka, chyba odziedziczyłam ją po mamie. Podeszłam wolno do kałuży i podniosłam grudkę ziemi. Nagle wiatr przestał dąć. Szczęśliwa włożyłam znalezisko do kieszeni i pognałam do domu.
       
                                                                                                                     ***

Brązowe drzwi skrzypnęły i stanęły otworem. Weszłam przez nie i szybko zamknęłam je. Potem poszłam na górę; do swojego pokoju. Tam zrzuciłam plecak i przebrałam się w podarte dżinsy i dziurawą w (niektórych miejscach) bluzkę. Rzuciłam się na łóżko. Chciałam pomyśleć o tym co dziś się zdarzyło. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy.
-Ginny! Obiad!
Niechętnie zeszłam na dół i usiadłam przy stole. Pogryzłam trochę pierogi i wstałam.
-Gdzie się wybierasz? - Zapytała mama
-Idę na spacer - odpowiedziałam. Zabrałam torbę, do której wrzuciłam książki i zeszyty oraz piórnik. Dołożyłam jeszcze kilka niepotrzebnych rzeczy i zeszłam do przedpokoju. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się okrutny widok. Wiało strasznie i do tego lało jak z cebra. Wciągnęłam kalosze, zarzuciłam kurtkę i założyłam czapkę na głowę. Złapałam za parasol i już miałam iść, gdy coś wypadło mi z kieszeni. Uklękłam i podniosłam małą rzecz. Okazało się że to ta grudka ziemi. Wstałam i wybiegłam z domu. Wiatr szarpał się ze mną, a spodnie przylegały do ciała, ale szłam dalej.
                                                                                                                       ***
Mokra i zmęczona, dotarłam pod dom babci. Zadzwoniłam dzwonkiem, przywitałam się, a potem zniknęłam na podwórku. Podeszłam do orzecha i rozgarniałam liście, w końcu zobaczyłam dziurę. Wskoczyłam do niej i poczołgałam się do następnej dziury. Wskoczyłam do niej. Leciałam w ciemnościach. Z jękiem stwierdziłam że tu też lało. Szybko pobiegłam przed siebie. Na szczęście pobiegłam drogą do jakiegoś domu. Byłam uratowana! Zapukałam.

Ostatnio edytowany przez Ginny (2010-11-05 18:40:15)


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#12 2011-01-06 20:36:14

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 7 Przyjaźń

Brązowe drzwi skrzypnęły i uchyliły się. Ze szpary zerkała na mnie dziewczynka z falistymi, rudo-brązowymi włosami.
-Wpuścisz mnie? - Spytałam
-Mamy nie ma, ale.... Ale jesteś taka mokra... - Pisnęła i otworzyła szerzej drzwi. – Wejdź.
Powoli weszłam do mieszkania. Zdjęłam buty, płaszcz. Parasol ustawiłam w rogu przedpokoju. Dziewczynka zaprowadziła mnie do salonu i przyniosła ręcznik. Gdy byłam już sucha, usiadłam na kanapie. Co chwilę zerkałam w okno, by sprawdzić czy nie przestało lać.
Niestety, deszcz padał i padał. Po ok. godzinie, drzwi skrzypnęły i przez nie weszła młoda dziewczyna z torbami pełnymi najróżniejszych rzeczy.
-Elizo, wróciłam! Przyniosłam Ci… - Zawołała ale nie dokończyła bo jej wzrok zapadł na mnie. Wypuściła zakupy z rąk i krzyknęła.
-Co to ma znaczyć?!
-To ja może pójdę – odpowiedziałam szybko i zręcznie złapałam swoje rzeczy.
-To ja mamo… Ale ona była taka mokra… - Powiedziała dziewczynka. Spojrzałam na nią i zaczęłam się ubierać.
-Ty zostań –powiedziała rudowłosa dziewczyna.
Od razu odłożyłam swoje rzeczy i usiadłam. Po dłuższej chwili odezwała się do mnie.
-Jestem Alex, mam 18 lat (dla informacji), przepraszam za ten incydent.
-Nic się nie stało, ja jestem Ginny, mam 12 lat.
Po chwili byłyśmy gorącymi przyjaciółkami. Zauważyłam że deszcz przestał padać, więc chciałam wyjść.
-Zaczekaj! – Zawołała Alex i złapała mnie za rękę.
-Muszę iść….
-Zostań….
-Muszę odrobić lekcje…
-Odrób tu…..
Westchnęłam. Usiadłam i wyjęłam z torby książki w rozmiękłych okładkach. Wzięłam długopis i zaczęłam uzupełniać zadania. Zdziwiło mnie to tempo. Zwykle odrabiałam lekcje godzinami, a dziś w kilka minut. Za oknem było całkowicie ciemno.
-Muszę już iść, do zobaczenia – powiedziałam do Alex zbierając swoje rzeczy
-Szkoda… Pa.. – Odpowiedziała smutnym głosem.
Już miałam wyjść, gdy niebo przeszyła złota błyskawica, a do moich uszu dotarł głośny grzmot.
-Burza? Pod koniec listopada? Żartujecie sobie? – Krzyknęłam zdenerwowana.
Po chwili lunął deszcz, zalewając całą krainę.
-Chyba zostanę na noc – opowiedziałam całkowicie załamana do Alex.
-Cudownie! Przyszykuję Ci posłanie w pokoju dla gości – zawołała i zniknęła na schodach.
Zdjęłam kurtkę, czapkę i inne części ubioru. Usiadłam na kanapie rozmyślając, rozmyślając o tym wszystkim co mnie tu spotkało, dziwnych rzeczach. Gdy tak myślałam, przypomniał mi się przedmiot znaleziony w błocie. Wyjęłam z kieszeni kamyk. Wyślizgnęłam się do łazienki i opłukałam znalezisko w gorącej wodzie. Powoli zaschnięte błoto zeszło. Na mojej ręce widniał zardzewiały klucz. Obejrzałam go dokładnie, ale nie wiedziałam gdzie mógłby pasować. Już miałam odejść od umywalki i pójść pożyczyć jakąś piżamę od Alex(chciałam się wykąpać), gdy zauważyłam że błoto utworzyło litery:  AXMIUSM
-Aximiusm? – zdziwiłam się – A może trzeba przełożyć litery?
Po odkryłam że przestawione litery tworzą słowo Maximus.
Nie miałam pojęcia co to znaczy, więc po prostu poszłam do Alex po tą piżamę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam do was pytanie. Chcecie żeby akcja zaczęła się w następnym rozdziale czy mam jeszcze trochę pozwiedzać Kaa?

Ostatnio edytowany przez Ginny (2011-01-06 20:36:52)


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#13 2011-01-20 15:46:45

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 8 Wypadek
Gdy rano obudziłam się w miękkim łóżku przykrytym kolorową kołdrą, w pokoju panowała dziwna jasność. Niechętnie wstałam, b. Niechętnie wstałam, by wyjrzeć przez okno. Musiałam sprawdzić co jest źródłem tego światła. Ale okna, wyglądały jak pokryte grubą warstwą śniegu. Zdziwiona zeszłam na dół.
-Przecież wczoraj była deszczowa i ponura jesień. – Mamrotałam. – Wczoraj panował listopad, a dziś jakby rozpoczął się mroźny i śnieżny grudzień.
Zaciekawiona poszłam do przedpokoju. Mój wzrok od razu padł na kalendarz wiszący na środku drzwi. Kartka wyraźnie wskazywała 1 grudnia.  Prychnęłam tylko i zaczęłam próby otwarcia wyjścia. Ale drzwi jakby przymarzły, jakby coś blokowało je od zewnątrz. Zła, wbiegłam na drzwi, uderzając je całym ciałem. Coś wydało delikatny odgłos tłuczonego szkła, a ja wypadłam w kusej koszuli (niestety to była jedyna czysta piżama Alex) na zimny, puszysty śnieg.
-Oooo… Już wstałaś? – zaświergotała Alex.
-Skąd ten śnieg?! – Wykrzyknęłam zirytowana.
-Nie mówiłam Ci, że po ostatniej burzy jesiennej spada śnieg? Że ogólnie zmienia się nastrój na dworze? – Zapytała.
Milczałam. W końcu wydusiłam z siebie kilka słów
-W tamtym roku nie było żadnej burzy! – Po chwili dodałam – Chyba że jest ona tylko tu… Na Kaa.
-O nie! Nie zawsze jest. W tamtym roku zima zaspała i przyszła dość późno. Poza tym jedynie po burzy która przeszła na Ziemie, przychodzi inna pora roku.
-Aha, rozumiem – powiedziałam, lecz było to kłamstwo bo dalej nie łapałam tych dziwnych zasad pogodowych panujących na Kaa. Szybko ubrałam się i zjadłam śniadanie. Na szczęście miałam wszystkie, potrzebne dziś podręczniki. No… Może oprócz angielskiego oraz matmy…. I historii.
Gdy byłam już na podwórku u babci, (stałam pod orzechem) zauważyłam moją mamę. Moja babunia stała przy oknie i gdy zobaczyła że coś się święci od razu wyszła mnie obronić. Moja mama nawet mnie nie zobaczyła, a ja już stałam na schodach.
-GINNY!!! – Zawołała – GDZIEŚ TY BYŁA?!
-Eeeeee…. – Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Nie mogłam przecież, powiedzieć jej o  Kaa!
-Nocowała u mnie. Była taka straszna burza. Strach puścić ją samą do domu. – Wyratowała mnie babcia.
                                                                                                                  ***

Szłam właśnie z moją najlepszą przyjaciółką Kate na lekcję historii (mams przyniosła mi wszystkie książki). Gadałyśmy w najlepsze. Nagle potknęłam się o coś, straciłam równowagę i runęłam w dół schodów. Ostatnim moi słowem, a raczej dźwiękiem, był cichy jęk wywołany przez niesamowity ból w nodze. Później była ciemność.
                                                                                                                 ***
Gdy zobaczyłam co się stało, od razu pobiegłam do sali j. angielskiego. Po drodze natrafiłam na panią dyrektor, która zrobiła mi wykład o wypadkach spowodowanych bieganiem. Zręcznie ją wyminęłam i szłam powoli dopóki nie straciła mnie z oczu. Po chwili  dotarłam pod drzwi sali od j. angielskiego. Na każdej przerwie siedziała w niej pani Laura. Była wysoką szatynką , z falowanymi włosami. Miała miłe brązowe oczy. Opowiedziałam jej caaałą historię w streszczeniu.
-Nie ma czasu do stracenia! – Odpowiedziała mi i pobiegłyśmy do Ginny.
Pani Laura zadzwoniła po pogotowie, a później po mamę Ginny.
Chwilę później siedziałyśmy w trójkę wokół noszy na których leżała nieruchomo Ginny. Straciła dużo krwi.

                                                                                                                          ***
Otworzyłam powoli oczy. Byłam w sali z białymi ścianami. Przede mną stali mężczyźni w fartuchach i…. Blee…. Nie miałam zamiaru na to patrzeć więc zakryłam sobie rękami oczy. Ale gdy poruszyłam prawą ręką zapiekło mnie przy łokciu. Opuściłam ją i zacisnęłam powieki. ,,Chyba jeszcze sobie pośpię” pomyślałam. Jak zaplanowałam, tak zrobiłam. Chciałam choć na chwilę zapomnieć o tym strasznym wypadku. Nim jednak usnęłam, spojrzałam na szyby w drewnianych drzwiach. W poczekalni siedziała moja mama. Obok niej Kate, a przy rządku krzeseł maszerowała pani Laura. Z uśmiechem na ustach usnęłam.
                                                                                                           
                                                                                                      ***
Obudziłam się gdzie indziej. Za oknami było ciemno, a na lewej nodze miałam ciężki gips, a rana na bolącej ręce była dokładnie zabandażowana. Obok mnie siedziała jedynie mama. Nie zauważyła że się obudziłam. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. 2 brązowe fotele stały przy szklanym stoliku do kawy. Łóżka oddzielone były brązowymi zasłonami. Obok każdego łóżka stała szafeczka, a we wgłębieniu ściany stała wieeelka brązowa szafa. Drzwiczki były uchylone i widziałam w środku mniejsze szafy na ubrania. Każda była na kluczyk i należała do innego pacjenta.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kołdra u Alex: http://cokupic.pl/i/c_big836674.jpg


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#14 2011-02-26 21:53:12

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 9 Wyznanie

Mama mruczała coś pod nosem przez sen. Usłyszałam kilka słów: Ginny, co, stało. Przyglądałam się drzwiom w napięciu. Może ktoś przyjdzie? Ale nie, był przecież środek nocy. Nagle drzwi poruszyły się. Otworzyłam oczy na dźwięk skrzypienia. Nikt nie wszedł. Rozczarowana opuściłam głowę na poduszki, lecz w tym samym momencie usłyszałam odgłos kroków. W drzwiach ukazała się moja babcia. Usiadła na łóżku, obok mnie i postawiła pękatą torbę na podłodze. Przytuliła mnie, otworzyła torbę. Wyjęła ciasteczka, moje książki oraz inne rzeczy przeciw nudzie. Na koniec podała mi album rodzinny. Spojrzałam na nią, ale kiwnęła tylko głową. Otworzyłam go i spojrzałam na zdjęcia. Łzy popłynęły mi z oczu. Zatrzasnęłam album i rzuciłam go na podłogę. Siwa głowa pochyliła się i podniosła książkę. Położyła ją na szafce nocnej i wyszła. Płakałam i płakałam, aż w końcu usnęłam. Obudziły mnie kolejne kroki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Rose oglądającą album.
-Kto to? - Zapytała pokazując na wysokiego mężczyznę miał brązowe włosy i jasno niebieskie oczy.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na dziewczynę wzorkiem mówiącym; Naprawdę chcesz wiedzieć? Pokiwała tylko głową. Znów spuściłam głowę widząc białą jak śnieg kołdrę.
-Mój tata. Zaginął podczas podróży samolotem, gdy miałam 3 lata.
-Umarł? – Spytała patrząc na mnie z litością.
-Nie, zaginął. – odpowiedziałam dziwiąc się że Rose nie widzi różnicy.
-Jaka różnica? Zaginął, zginął? – zaczęła się już porządnie denerwować tą dyskusją.
-Taka, że jego ciała nikt nie znalazł. Byli wszyscy pasażerowie oprócz niego. Oczywiście nie żywi, tylko jeden chyba się uciekł śmierci sprzed nosa. – widziałam coraz więcej współczucia w jej głębokich oczach. Moje wyglądały teraz jak 2 jeziorka pełne łez. Nie miałam siły opowiadać jej tego wszystkiego. – Podejrzewają że nie umarł, ale teraz pewnie już nie żyje. Przez pierwsze lata miałam nadzieję że się odnajdzie, że wróci do nas, ale im byłam starsza tym bardziej te marzenia były ulotne. Mama nie chciała bym żyła w świecie wyobraźni więc przekonywała mnie że śmierć spotkała go jak innych pasażerów, nawet jeśli przeżył ten wypadek. Ale gdzieś głęboko w moim sercu, dalej wieże że kiedyś go odnajdę.
Rose wpatrywała się we mnie podczas mojej przemowy z otwartymi ustami. Ale gdy zamilkłam, nie wytrzymywałam dłużej. Moje błękitne jeziorka, wybuchły fontanną słonych kropli. Wtuliłam się w poduszkę, która po chwili była cała mokra. Rose spojrzała na mnie, pokiwała głową i poszła w stronę drzwi. Odwróciłam się na chwilę widząc jak wpada na ścianę. Uśmiechnęła się do mnie głupkowata i zamyślając się nad czymś głęboko ruszyła na korytarz. Ja też rozmyślałam. O tym co kiedyś spotkało mnie z tatą. Wzięłam album i przeglądałam zdjęcia uśmiechając się do brązowowłosego mężczyznę. Najbardziej zatrzymałam się na jednym zdjęciu, i to nie na tym na którym wszyscy się zamyślali, nie na tym na którym była razem z tatą i mamą w parku, lecz na ich prywatnym zdjęciu. Tylko ona, i on. Ojciec i córka. Odłożyła pamiątkowe zdjęcia na szafkę i usnęła.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#15 2011-05-01 20:38:55

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 10 Strachy na lachy i opakowa szkoła

Codziennie rano znajdywałam na szafce nocnej coraz więcej prezentów. W większości były to czekoladki i inne słodkości, jak i soczyste owoce. Jednak co jakiś czas widziałam wśród przysmaków książkę, pluszowego misia. Nawet znajdywały się gry komputerowe lub filmy. Raz w koszu z prezentami znalazłam nawet sukienkę, która spodobała mi się odkąd pierwszy raz zobaczyłam ją na wystawie sklepu. Trochę denerwowało mnie to ,,żerowanie” na ludziach, ale w końcu to ich decyzja. Wydawało mi się nawet że mnie rozpieszczają jak nikogo. Ale pewnego wieczora, kilka dni przed wyjściem z tego ponurego miejsca, usłyszałam rozmowę mojej mamy z lekarzem. Pewnie myśleli że śpię. Owszem, miałam zamknięte oczy, ale moje uszy wyłapywały każdy szmer z końca korytarza. Gdy weszli zamarłam, ale po chwili przypomniałam sobie że to nie naturalne, więc zaczęłam się wiercić i zmieniać pozycje. Nie słyszałam wszystkiego, bo byłam już porządnie śpiąca i uszy zasypiały razem z całym ciałem, ale usłyszałam coś w stylu ,,Możliwe że ta noga nigdy nie będzie do końca (…) kiedyś. Może nawet w połowie” Te słowa sprawiły że od razu straciłam całą radość z sobotniego powrotu do domu. Jednak od razu w piątkowy ranek zdjęto mi gips gdyż moja kość zrosła się bardzo szybko. Już w poniedziałek udałam się do szkoły, ale… Ale wszystko było na opak. Zaczęło się od tego że pomylono mój prezent Mikołajkowy z paczką najgorszego ucznia w klasie. Zamiast płyty z piosenkami Seleny Gomez dostałam jakąś głupią mini deskorolkę i jakiś komix. Tomek chętnie się ze mną zamienił bo coś mu się nie podobało w tym, że jego najlepszy kolega (losowaliśmy i mieliśmy zachować dla siebie, ale oczywiście sobie poopowiadali) dał mu płytę piosenkarki której wprost nie cierpiał i do tego owiniętą w papier w serduszka.
Na przerwie moja psiapsióła  gadała z naszym największym wrogiem. Vanessa której nie cierpiałyśmy od przedszkola stała tam i gawędziła w najlepsze z Kate. Zawrzało we mnie, a gdy na jej przegubie zobaczyłam bransoletkę przyjaźni z V, zamiast G (miałam wzrok jak orzeł)  wściekłość eksplodowała ze mnie. W postaci łez wypłynęła przez moje oczy, i po zrzuceniu z ręki biżuterii z K, zauważyła mnie. A może usłyszała? Nie ważne. Wtedy nie miałam ochoty widzieć jej z bliska, a co bardziej rozmawiać z nią. Uciekłam kuśtykając. Pobiegła za mną, ale najwyraźniej zatrzymała się gdy zobaczyła bransoletkę na podłodze. Zerkałam na nią zza ściany. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Skierowałam swój powolny chód do biblioteki by ochłonąć. Przeczekałam tam przerwę, a gdy zabrzmiał dzwonek, z trudem przeszłam na dół, do klasy przyrody. Kate chciała ze mną pogadać, ale wykonałam gest w stylu – Cii, jest po dzwonku. I odwróciłam się od niej tyłem. Po tym ciężkim dniu, z chęcią poszłam do domu.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#16 2011-08-11 21:08:34

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 11 Zmiana

Na skutych lodem kałużach koczowała prawie cała szkoła. Jeździli po nich jakby jutro ślizgawki rozpuściły by się pod wpływem promieni słonecznych. Wywracając oczami skręciłam na chodnik. Nie chodziłam już skrótem. Po odłożeniu plecaka, wzięłam resztkę wczorajszego chleba i wyszłam. Szłam kilka minut, aż wreszcie moim oczom ukazał się mosiężny napis: PARK MIEJSKI.
Z uśmiechem usiadłam na ławce w alejce. Na drewnie podskakiwały ptaszki. Rozmyślając sennie zaczęłam rzucać im okruszki chleba.
Po 3 dniach takiego życia załamałam się. Moje myśli kręciły się tylko wokół tej strasznej zmiany. Prawie całą godzinę płakałam w poduszkę, wrzeszcząc na siebie po cichu. Strach pokonywał mnie i nie wiedziałam co robić. W końcu nie wytrzymałam. Wciągnęłam kozaki, włożyłam kurtkę, a na głowę wsadziłam czerwoną czapkę. Szyja została szczelnie owinięta białym szalikiem w niebieskie grochy i wyszłam. Nie spieszyłam się. Głównie dlatego że nie mogłam. Na niebie wisiało jeszcze złote słońce, jednak co chwilę chowało się za szarymi chmurami. Błękit usłany był tym kolorem. Tylko w niektórych miejscach widać było żółć, którą gwiazda lśniła mocno, bardzo mocno. W końcu dotarłam na miejsce. Podróż zajęła mi dość dużo czasu, ale upojona sukcesem, zapomniałam o pewnych problemie. Dopiero gdy wczołgałam się do dziury przypomniało mi się to ,,ale”. Nie miałam jednak miejsca by się wycofać, bo korytarz był strasznie wąski. Postarałam się upaść jak najdelikatniej. W miejscu gdzie powinna być dziura, powoli spuściłam się w dół.
Jakież było moje zdziwieni gdy, zamiast nogami machnąć w powietrzu, uderzyłam w jakąś ściankę. Wydawało mi się że walę w drewno, ale pewności nie miałam
Z rozczarowania, a może ze strachu, puściłam się. Jednak zamiast upaść na coś twardego było wręcz przeciwnie. Nie zdążyłam nawet wrzasnąć bo już po sekundzie wylądowałam na czymś bardzo miękkim. Dopiero teraz zobaczyłam że jestem w drewnianej budce, pomalowanej ślicznie na turkusowo. Podłoga wymoszczona była jedwabnymi poduszkami. Każda miała inny matowy kolor. Była zielona, żółta, czerwona, niebieska, granatowa, pomarańczowa, fioletowa, różowa i jeszcze inne. Przy drzwiach wyryte były przyciski; strzałka w dół i w górę. Wycelowałam rękę w byle który i po chwili poczułam że budka spuszcza się w dół.
W między czasie zdążyłam wstać. Gdy drewno lekko stuknęło oznajmując spotkanie ze stałym lądem. Zmieszana tym dziwnym urządzeniem wyszłam gdy drzwi rozwarły się przede mną. Szłam chwilę po puszystym śniegu.
-No hej – zawołał ktoś za mną. To była Rose. Tak mnie zaskoczyła że aż zadrżałam.
-Czemu mnie straszysz? – zapytałam.
-Sorry. Nie chciałam. – odpowiedziała cicho.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#17 2011-08-19 19:36:41

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 12 ,,Oddaj mi to!"

Szłyśmy chwilę w milczeniu. W pewnej chwili Rose zabrała mi kule i zaczęła biec. Wiedziałam że to nie jest wszystko na co ją stać. Mimo to trudno było mi ją dogonić. Moja noga uginała się tylko troszkę, małą odrobinkę. Było mi ciężko biec. Co jakiś czas zatrzymywałam się żeby odetchnąć. Widziałam wtedy że Rose też zwalnia i zatrzymuje się w bezpiecznej odległości. Gdy ja truchtałam do niej, ona truchtała naprzód i nie mogłam jej złapać.
-Oddaj mi to! - krzyczałam do niej co jakiś czas, ale nie zwracała na to uwagi. Właściwie nie chodziło mi o to że słabo chodziłam. Z każdą chwilą biegu było mi łatwiej i łatwiej, chodziło mi o mamę. Gdyby dowiedziała się że ,,zgubiłam" kule, byłaby zła.
W pewnej chwili zaobserwowałam że Rose się męczy. Długo nie robiłam przerwy, ale biegłam wolno, natomiast ona spodziewała się podstępu i biegła nieco szybciej niż wcześniej. Powoli ją doganiałam i gdy stanęła na chwilę, dopadłam ją, zabrałam kule i udałam się do Alex. Tam przywitano mnie serdecznie. Zostałam pocieszona i zaproszona na obiad. Ucieszyłam się i chętnie przyjęłam zaproszenie. Porozmawiałam chwilę z Elizą i już po kilku minutach moja przyjaciółka zawołała nas do kuchni. Podana została zupa pomidorowa, a gdy nadeszła pora na drugie danie, na stole znalazły się pieczone udka kurczaka z ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty. Palce lizać! A po krótkim odpoczynku i zabawie z dziewczynkami Alex przygotowała deser; galaretkę z bitą śmietaną, a do picia oranżadę. Po skończonym posiłku wszystkie wyszłyśmy na dwór. Zrobiłam z Elizą dwa igloo i pomogłam jej lepić bałwana. Świetnie się bawiłyśmy. Gdy zrobił się wieczór rozpaliłyśmy w kominku i popijając gorącą czekoladę czytałyśmy na zmianę bajki Zuzi i Elizie. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jej że dziś zostaję do babci. Jutro mieliśmy mieć wolne, sama nie wiem czemu. Gdy dziewczynki usnęły położyłyśmy je do łóżek i przebrałyśmy się w piżamy. Ja po raz kolejny spałam w pokoju gościnnym. Co będzie jutro? To była moja ostatnia myśl. Później usnęłam.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#18 2011-10-29 19:25:07

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 13 ,,Po co to robisz?”

Obudziły mnie złote promienie słońca. Moja kołdra leżała na podłodze, a ja sama razem z nią. Co się stało? Sama nie wiem... Gdy poszłam spać śnił mi się koszmar. Najpierw ten paskudny wypadek, a potem dziewczyny z kaa, zmieniające się w potwory. Pościeliłam łóżko i przebrałam się w swoje ubrania. Od razu zadzwoniłam do mamy żeby się nie martwiła. Od razu dowiedziałam się że to wolne potrwa tydzień. Ogrzewanie im szwankuje i muszą naprawić. A dni są mroźne tej zimy. Postanowiłam zostać tydzień na kaa. Mamy jakoś dziwnie. W grudniu nie pójdziemy w ogóle do szkoły. Co jest z tą szkołą?
Wyszłam do kuchni cicho zamykając za sobą drzwi. Dziewczyny jeszcze spały, więc nie chciałam ich budzić. Wyjęłam z lodówki mleko, olej i dżemy, a potem cukier puder, wodę itd. Wyciągnęłam patelnię i miskę. Prawie zapomniałam o łyżce! Wymieszałam składniki i rozlałam na patelni olej. Po chwili naleśniki były gotowe. Problem w tym że nie wiedziałam jakie kto lubi. Sobie zrobiłam z dżemem truskawkowym i jeden bez niczego.
Gdy ja zaczęłam pałaszować obudziła się Eliza. Po chichu zeszła na dół i przypatrywała się mnie.
-Ciociu - odezwała się cicho - mogłabyś mi też zrobić?
-Nie mogłabym - odpowiedziałam. Dziewczynka wyraźnie się zmartwiła - bo już zrobiłam. Ale musisz mi powiedzieć z czym chcesz.
-Ja bym chciała z dżemem malinowym i cukrem pudrem.
Z zapałem zaczęłam szykować śniadanie. W tym czasie do kuchni zeszła Alex z Zuzią.
-Nie musiałaś tego robić - usłyszałam za sobą jej głos.
-Owszem, musiałam. Jeszcze nie odwdzięczyłam się za gościnę - odpowiedziałam stawiając talerz przed Elizą.
-No dobrze. Ale sobie i Zuzi naszykuję ja - powiedziała stanowczo. Nie miałam sił spierać się z nią.
 
                                                                                                                 ***
-A co byś powiedziała gdybym została u Ciebie jeszcze tydzień?
-Żartujesz? Byłoby super!
-U nas w szkole mają problemy z ogrzewaniem. Poszłabym tylko po ubrania i mogę zostawać nawet do końca miesiąca!
-Serio?
-Serio.
-A ty nie masz przypadkiem własnego domu?
O rany! Zupełnie zapomniałam o moim urządzonym przez Rose domku.
-O jejku! Racja że mam. No to będę spać w nim.
-Nie czekaj! Nie chciałam żebyś w nim spała. Wolę żebyś robiła to u mnie. Ale byłam ciekawa. No wiesz.
-Wiem.
-Pójdziemy do Rose?
-Do Rose?
-No tak. A co nie chcesz?
Nie miałam ochoty iść do niej. W końcu niechętnie, ale w końcu zgodziłam się.

                                                                                                                 ***
Gdy doszłyśmy do jej domu, Alex zawołała że zostawiła Zuzię i Elizę same i musi je zaprowadzić do przedszkola. Zostałam sama. Nie było już odwrotu bo Alex zapukała i zniknęła mi z oczu. Mogłam uciec, ale to niezbyt miłe. W końcu białe drzwi otworzyły się. Za nimi stała Rose.
-Cześć - powiedziałam do niej.
-Hej! Miło Cię widzieć. Wchodź!
Nieśmiało weszłam do środka. Szłam za nią przez kilka minut, aż w końcu doszłyśmy do schodów. Zeszłam razem z nią do wielkiej sali.
-Witam na obozie rehabilitacyjno wyćwiczającym Rose Gold. Słuchamy mnie, na zajęciach nie obijamy się! Jakieś pytania? - Wołała, sama nie wiem po co. Byłam tu sama.
-Co?
-Po co to robisz?
-Ten obóz.
-Chcesz przez 2 miesiące chodzić kuśtykając i mieć 3 z wuefu?
-Nie...
-TO NIE PYTAJ O TAKIE GŁUPSTWA!
To co od niej usłyszałam kompletnie mnie zaskoczyło. Nie wiedziałam że jest taka wybuchowa. Ale był w tym jakiś sęk. Wydawało mi się że w tym ,,będziesz mieć  3 z wuefu i będziesz chodzić przez 2 miesiące  kuśtykając” siedzi jakiś haczyk. Miałam zamiar go odkryć, ale… Ale trudno to zrobić gdy ktoś wydziera się na Ciebie byś robiła jakieś idiotyczne ćwiczenie!
Bo godzinie ćwiczeń byłam wykończona. Zauważyłam że jest to o wiele gorsze od wuefu. Na rozgrzewce na wuefie najpierw biegamy, potem robimy ćwiczenia na stojąco, drabinki i na koniec w siadzie.  Niby kolejność ta sama i w ogóle, ale… Ale…. ALE KURCZE, NIE ROBIŁYŚMY TAK IDIOTYCZNYCH ĆWICZEŃ! Np. na wuefie nie biegałyśmy w tę i z powrotem za jakąś piłeczką przez ok. 20 minut! Albo… Albo nie ubierałyśmy manekina, a potem samej siebie w super ciepłe ubrania! Nie robiłyśmy też innych bardzo idiotycznych ćwiczeń, które ja musiałam robić na ,,obozie” Rose. Czym się zmęczyłam? To proste. Rose ciągle darła się na mnie żebym robiła coś lepiej, szybciej i dokładniej A ta godzina to dopiero był początek!


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#19 2012-02-07 15:44:05

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 14 1 próba   

Codziennie była ta sama śpiewka. Wstawałam, jadłam śniadanie, myłam się i przebierałam. Mało czasu spędzałam z Alex. Chyba się tym nie przejmowała. Eliza pytała ją często o coś, ale nigdy nie słyszałam o co. Słyszałam tylko odpowiedź jej mamy:
-Nie. Na pewno nie.
Nie miałam pojęcia co to może znaczyć. Ale nie miałam czasu się zastanawiać, bo albo byłam na treningu Rose, albo wykończona padałam na łóżko w pokoju gościnnym u Alex. Po 4 dniach* nadszedł czas na wielki test. Rose uczyła mnie idiotycznych rzeczy, ale nie myślałam że zrobi test. Miałam zdobyć 10 rubinów, przechodząc przez 10 różnych… no sama nie wiem. 10 różnych pokoi. Rubiny były oczywiście sztuczne. Ale żaden jej robot nie mógł mnie zauważyć. Ani żadna kamera nie mogła mnie nagrać. Dostałam jedynie paczkę gumy. Na szczęście Rose poukrywała różne rzeczy, których mogłam użyć.  Poszłam na miejsce i czekałam na sygnał. Moja trenerka była już dawno na miejscu i przygotowywała wszystko. Sprawdziłam czy w kieszeni mam paczkę gum i odgarnęłam włosy. Chciałam żeby dobrze mi poszło, żeby Rose myślała że uważałam na jej durnych zajęciach. Zastanawiałam się co tam wymyśliła, gdy usłyszałam dźwięczny głos płynący z głośników.
-Witam na teście. Dzisiejsza ocena będzie ¾ waszej końcowej oceny – to co powiedziała wprost mnie zamurowało. My tu mamy oceny?!
-Gotowi? Dobrze. 3, 2, 1. GO! – Krzyknęła.
Kawałek podłogi na której stałam uniósł się w górę. Byłam zdenerwowana. Nie oceną, ale po prostu. Stres złapał mnie w swoje sidła. Już chciałam się wycofać, gdy spostrzegłam się że nie ma jak uciec. Platforma zatrzymała się w jakimś nieznanym mi domu. Szłam powoli rozglądając się. ,,Co robić?” Zastanawiałam się. Wtedy przypomniałam sobie, że gdy byłam mała skakałam po szafkach. Może to mi się przyda? Najpierw rozejrzałam się czy w pomieszczeniu są jakieś kamery. Uff… Na szczęście było czysto.
Drzwi były zamknięte, a pokój ładny. Miał morelowe ściany i jasnobrązową podłogę. Obok mnie stały dwa biurka, a nieco dalej kilka szaf i regałów oraz łóżko piętrowe. Na dole położona była czerwona poduszka z różowymi serduszkami. Leżała na błękitnej narzucie. Na górze było tak samo tylko inna paleta barw; poduszka była fioletowa w pomarańczowe w serca, a narzuta  żółciutka. Na regałach stały książki i różne inne rzeczy. Czym prędzej zaczęłam grzebać w szufladach. Znalazłam długi naszyjnik i gumki do włosów. Wcisnęłam znaleziska do torebeczki przyczepianej do pasa, którą pożyczyła mi Alex. W biurkach były same nieprzydatne śmieci. Wtem usłyszałam że ktoś się zbliża. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kryjówki. Na myśl przyszła mi tylko szafa. Szybko otworzyłam niebieskie drzwi i wcisnęłam się między ubrania. ,,Żeby tylko nie otworzył szafy” myślałam gorączkowo i na wypadek zagłębiałam się w ubrania. Jednak przechodząca osoba nie miała zamiaru wyjmować nic z mojej  kryjówki.
Po chwili wyczekiwania przecisnęłam się do drzwi i wyjrzałam. Przy jednym z biurek siedziała dziewczynka. Miała czarne włosy zaplecione w zgrabne warkoczyki. Ubrana była w czerwoną sukienkę i białą bluzkę. Od razu się domyśliłam że to jeden z wystylizowanych robotów Rose. Nie sądziłam że szybko wyjdzie z pokoju. Musiałam wymyślić jakiś plan, bo nie miałam zamiaru czekać aż wszyscy zasną.  Rozglądałam się po szafie z myślą że znajdę w ciemności coś pożytecznego. W pewnej chwili poczułam że mam coś pod stopą. Było to śliskie i dość dużo. Pochyliłam się i wzięłam to do ręki. Po chwili zorientowałam się że to torba. Po omacku szukałam suwaka. Jest! Prawie wydałam z siebie triumfalny okrzyk, ale  w ostatniej chwili opamiętałam się. Zaczęłam grzebać w środku. Miałam głęboką nadzieję że jej właściciel nie rozpakował jej po ostatnim użytku. ,,Oho, coś mam” pomyślałam natrafiając na coś. Powoli wyciągnęłam znalezisko. Było okrągłe i trochę miękkie. Uchyliłam drzwi i obejrzałam to pod smugą światła.
    Zawiodłam się. Myślałam o czymś innym, o czymś co mogłabym wykorzystać. Co mam niby zrobić z piłeczką kauczukową? Zaczęłam gorączkowo myśleć i nagle… Spadł na mnie wieszak razem z wiszącą na nim niebieską spódnicą w bordowe kwiaty. Co jak co, ale te roboty nie miały za grosz stylu. Pocierając bolącą głowę zaczęłam myśleć. I myśleć, i myśleć. Aż w końcu wymyśliłam że…. Pakowanie się do tej szafy to był mój najgorszy pomysł.
   Chciałam się pozbyć tej głupiej piłeczki, wychyliłam się trochę z szafy, zamachnęłam i… rzuciłam. Poleciała do dużego pokoju i zadudniła o panele. Dziewczynka robot obejrzała się i wstała. Szybko schowałam się w szafie. Gdy przeszła wyjrzałam gdzie jest. ,,Dobra, jest dość daleko.” Pomyślałam  i wyślizgnęłam się z szafy. Czym prędzej złapałam torbę i udałam się dalej.  Podkradłam się do łazienki i schowałam. Zamknęłam drzwi i opadłam na kafelki. Były zimne, ale nie miałam siły by wstać. Najchętniej położyłabym się i leżała tak już zawsze. Ale miałam zadanie do wykonania. Powoli wstałam i zaczęłam grzebać w szafkach. Powyjmowałam kremy i balsamy, perfumy, szminki, lakiery do paznokci i inne drobiazgi. Przyglądałam się im chwilę.
W pewnej chwili zauważyłam kamerę ukrytą za wiszącym grzejnikiem. Zdesperowana otworzyłam tubkę z kremem (ogórkowym, jeśli ktoś chce wiedzieć) i wystrzeliłam pocisk w jej stronę. Nie chybiłam.
Błękitne oczko kamerki pokryło się zieloną mazią. Kamera nie mogła nic nagrać, ale na wypadek wspięłam się na wannę i wyłączyłam ją.
    ,,Tak będzie bezpieczniej” myślałam i zaczęłam przeglądać kosmetyki. Podniosłam kilka kremów w tubkach i wsadziłam do torby. 
    Zainteresowała mnie błękitna gąbka. Obejrzałam ją dokładnie i wpakowałam do torebki. Kto wie, może jeszcze mi się przyda. Po cichu wyszłam z łazienki.
,,Hm… A co by było gdyby roboty wyszły z domu?”. Odpowiedź była prosta. Będzie mi łatwiej. Wyciągnęłam kremy i wystrzeliłam ich zawartość na kafelki w przedpokoju. Poczekałam chwilę, a gdy przechodziła dziewczynka robot wypatrywałam czy mój plan się sprawdzi.
  Właściwie to ona nie szła, tylko biegła. Była tym tak zajęta że nie zauważyła niebezpieczeństwa. Poślizgnęła się na grubej warstwie kremów i upadła.
   Chwilę płakała, co spowodowało przyjście reszty rodziny.
   W przedpokoju były teraz 4 roboty. 2 duże, średni i najmniejszy. Najmniejszym była właśnie dziewczynka leżąca na podłodze. Średni był – jak podejrzewam – jej starszą siostrą.  Nastolatka robot miała rozpuszczone włosy koloru węgla. Ubrana była w morelową tunikę i dżinsy. Na jej metalowym przegubie widniała złota bransoletka.
   Jeden z większych robotów miał na sobie czarne spodnie, brązowe buty które zupełnie nie pasowały do reszty stroju i zgniło-zieloną koszulę. Jego włosy także były czarne, ale krótsze od tych które posiadały dziewczynki. Zgaduję że był to tata.
   Ostatni robot miał na sobie wiśniową sukienkę oraz długie połyskujące na różowo kolczyki. Zapewne była to mama.
   Roboty chwilę stały nad miejscem wypadku, mamrotały coś po swoim nieznanym języku, aż w końcu zaczęły się ubierać i wyszły. W domu została tylko nastolatka. Miałam nadzieję że ona też musi odrobić lekcje, ale ta poszła do salonu. Trochę psuło to mój plan, ale nie zniszczyło go do końca.
    Udałam się do kuchni. Meble były ciemne, a ściany szare. Pachniało tu czymś smakowitym, ale sama nie wiem czym.
    Rozejrzałam się w poszukiwaniu kamer.
-Czysto – mruknęłam i zaczęłam przeszukiwać szafki.
-Zapałki, świeczki, naczynia, tłuczek, nóż – wymieniałam znalezione przedmioty. W końcu zapakowałam do torebki śrubokręt, zapałki oraz nożyczki.
   Wyszłam prędko z kuchni. Teraz miałam więcej czasu na przeszukanie pokoju dziecinnego. Otworzyłam szafkę w jednym z biurek. Była tu masa podręczników, kilka piórników, farby, plastelina i inne przybory szkolne.
   Pociągnęłam za suwak w jednym piórniku – nie było w nim nic, oprócz kredek. W kolejnych piórnikach także nie było nic ciekawego. Zerknęłam na dolną półkę. Było tu mnóstwo śmieci, karteczek i innego badziewia. W drugiej szafce też nie znalazłam nic przydatnego. Z westchnieniem zamknęłam szafkę.
   Wtem, zauważyłam kątem oka 2 kolorowe, materiałowe kosze stojące na szafie. Powoli wdrapałam się na biurko i sięgnęłam do koszy. Niestety, były za daleko. Drżąc, wyciągnęłam ręce i złapałam krawędź szafy. Oddychając głęboko, powoli zeskoczyłam z biurka, nadal trzymając się drewna.
   Wisiałam chwilę w powietrzu z zamkniętymi oczami. Po chwili zdobyłam się na odwagę i wciągnęłam się powoli na szafę. Musiałam przykucnąć, żeby nie uderzyć głową w sufit.
    Zajrzałam do koszy. W jednym były tylko kolorowe klocki, a w drugim mnóstwo zabawek. Zaczęłam w nich grzebać. Wyciągnęłam nakręcaną kaczuszkę i ześlizgnęłam się z szafy. Powoli weszłam do przedpokoju i rozejrzałam się za kamerami. Żadnych nie było.
  Po cichu przeszłam do dużego pokoju, kuląc się za sofą. Przyglądałam się z ukrycia mojemu celowi – robotowi nastolatce. Powoli nakręciłam kaczuszkę, postawiłam ją, niedaleko od swojej kryjówki i puściłam.
  Wcisnęłam się za drzwi i obserwowałam przez dziurkę od klucza. Kaczuszka, kwacząc wesoło zbliżała się do mnie.
   Dziewczyna wstała z krzesła i podeszła do kaczuszki. Modliłam się żeby mnie nie zauważyła, ale ona tylko podążyła za zabawką do przedpokoju.
  Omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Żadnych kamer, rubinów, diamentów, ani przydatnych rzeczy.
  Skoczyłam na środek pokoju i podeszłam do drzwi balkonowych. Zamknęłam je za sobą, jak najlepiej umiałam i popatrzyłam na widoki.
  Z hipnotycznego działania pięknych krajobrazów wyzwoliło mnie przenikliwe zimno. Szczękając zębami, zaczęłam przeszukiwać balkon;  zerwałam z leżaka koc, szukałam w doniczkach, workach itd. W końcu zaczęłam znalezioną łopatką wywalać ziemię z doniczek.
  Jaka była moja radość gdy plastik uderzył w coś twardego, a na pewno nie było to dno doniczki. Rzuciłam łopatkę na ziemię i cała drżąc (z zimna i ekscytacji) wyciągnęłam z ziemi czerwony rubin. Był nieco zabrudzony, więc szybko oczyściłam go o bluzkę. Teraz lśnił pięknie. Wpatrywałam się w jego blask łapczywie, jakby za chwilę miał zniknąć.
  Trzymałam go już dłuższą chwilę, gdy nagle zaczął promieniować na czerwono. Chciałam go odrzucić, ale byłam sparaliżowana ze strachu. Wtedy kamień zniknął, a ja…. A ja razem z nim.


*Trochę się zgubiłam, więc zakładamy że jest 17 grudzień.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

#20 2013-03-27 23:00:08

 Ginny

Znany mieszkaniec

Zarejestrowany: 2010-07-10
Posty: 2377
Punktów :   

Re: Orzech

Rozdział 15 Zatajona prawda

  Kolejne próby szły mi coraz łatwiej, choć były coraz trudniejsze. Z domu przeniosłam się do cyrku, potem do wesołego miasteczka. Byłam także w fabryce, biurze i na planie filmu. Odwiedziłam także centrum handlowe, zoo i ogromny pałac. Najtrudniejsza była próba dziesiąta – w autobusie. Brzmi banalnie prawda? To wyobraźcie sobie zatłoczony autobus, w którym nie da się ruszyć, a nikt nie może cię zobaczyć jak robisz coś podejrzanego. Poza tym miałam limit czasu – musiałam zdążyć przed ostatnim przystankiem. Na szczęście zdążyłam i gdy wzięłam rubin ze skrytki kierowcy przeniosłam się na start.
  Rose była ze mnie zadowolona. Okazało się, że cały czas obserwowała mnie co wprawiło mnie w zakłopotanie. Zdecydowałam się porozmawiać z nią cztery oczy.
-Rose, zaczekaj chwilę – odezwałam się, kiedy chciała wyjść z sali.
-No?
-Po co to wszystko było?
-Mówiłam Ci… Żeby twoja noga była w pełni sprawna – migała się. – Muszę już iść. Pochwal się Alex, że zdałaś test celująco – uśmiechnęła się krzywo i wybiegła.
  Gdy wróciłam do przyjaciółki powitano mnie jak zawsze; bardzo gorąco. Postanowiłam wyjść na spacer.
-Hej, pójdziemy z tobą! – zawołała za mną Alex.
-Przepraszam, ale chciałabym pobyć chwilę sama.
-Okey – zasmuciła się lekko.
  Ruszyłam ścieżką. Sama nie wiem kiedy dotarłam pod dom Anasty. W sumie nie zawracałam – już od jakiegoś czasu chciałam porozmawiać z władczynią państwa. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Nikt nie otwierał. Czekając, usłyszałam czyjeś głosy. Chyba Anasty i Rose. Zaciekawiona podeszłam do okna. Wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Wiesz, że to był jedyny sposób – odezwała się Anasta.
-Wiem, ale… I tak mi głupio. – mruknęła Rose.
-Tylko ona może to zrobić. Przecież jest wybraną!
Hej, hej, hej! Zaczekajcie chwilę. Czy ja jestem postacią z Harre’go Pottera, czy jakiejś innej książki?
-Masz rację. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to robimy. W końcu to dość niebezpieczne.
-To tylko dla dobra Kaa. Nikt nie może go pokonać. Tylko ona. Eleanor nie da już rady. Poza tym ona zrobiła dla nas już dość dużo. No i nie wiadomo czy mogłaby tu jeszcze pwrócić.
Zaraz, zaraz…. Eleanor… Tak nazywa się moja babcia! Nie mogę uwierzyć, że ma jakiś związek z Kaa!
-Musimy to zrobić. To jedyne wyjście – dodała jeszcze Anasta.
  Dlaczego nikt mi nie powiedział? To po to był ten cały obóz?
-I jeszcze ten wypadek… Kto by pomyślał, że ją tak szybko odnajdzie. To pewnie przez niego tak szybko wyzdrowiała. Jednak nie wiadomo kiedy znów zaatakuje – mówiła cały czas Anasta.
I jeszcze to?! To też było przez Kaa? I tego też mi nikt nie powiedział!
  Miałam już dość. Odbiegłam od willi. Chciałam się stąd wynieść. Nie chcę mieć już nic wspólnego z tą krainą. Nawet Alex ukrywała przede mną prawdę. Łzy pociekły mi z oczu. Udałam się od razu do miejsca mojego noclegu. Musiałam się stąd odejść jak najszybciej.


Hej Goście


Imię: Ginny
Drugie imię: Karolina
Nazwisko: Granger
Rasa: syrena
Data urodzenia: 11.08.1994
Adres: Pokój nr 7, Kolorowych Snów 3
Prace: Gazeciarka, Fryzjerka, Malarka, Architekt, Weterynarz, Policjant, Redaktorka, Reżyser, Przedszkolanka, Tancerka, Trenerka zwietrząt, Lekarz
Dzieci: Natalka, Daria
Znajomi: Alex, Anasta, Rose, Edek
Rangi: Miss pierwszego dnia urodzin, Twórca kwiatów KAA
Mój profil: >klik<
Ilość bycia karanym: 1

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shamanking.pun.pl www.mfporadnik.pun.pl www.konohagakure.pun.pl www.potokowa.pun.pl www.jedizakon.pun.pl