Państwo Candy Kaa
Nasze święta |
Pogoda |
Zasłużeni gracze |
Kwiaty/Maskotka/Flaga forum |
Team/Kontakt |
Pamiętaj, z tego forum nie można nic kopiować, tematów, postów, pomysłów itd., itp. Jeżeli zostanie coś takiego zauważone niezwłocznie zgłosimy to do odpowiednich władz serwisu pun.pl Takie zachowanie może doprowadzić nawet do usunięcia strony...
Leży na kanapie, ogląda telewizję i żre żelki
Podchodzi Arek- chce wyjść na dwór
Wzdycha
Wstaje
Cała rodzina idzie na dwór
Offline
Przylatują mini samolotem
Klika przycisk- otwiera się klapa w ziemii
Wlatują
Zamyka klapę
Są pod ziemią
Wychodzą
Idą tunelem do domu
Barykadują się
Jakby co ma parenaście podziemnych tuneli
Jest przygotowana
Włącza telewizor
Nadają wiadomości o tych zombie- zaatakowały cały świat
-J-jak to?! Rano jeszcze wszystko było normalnie!- zdziwiła się Ania
Przytula ją
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.
Nie jest tego taka pewna
Wychodzi "do łazienki" a tak naprawdę idzie robić zapasy- możliwe że będą musieli wytrzymać w domu bardzo długo.
Offline
Siedzi na kanapie i ogląda telewizję
(kichać zombie, znudziły mi sie)
Offline
Przychodzi
Mówi co sie stało
Ubierają sie na czarno
Idą na pogrzeb
Offline
przychodzą
puka
czekają
Offline
Otwiera drzwi
Uśmiecha sie
Zaprasza je do środka
-Na co macie ochotę? Latte, herbata, sok, kakao, mocha, cappucino?
Offline
Przychodzi z rodziną.
Pakują się.
Przychodzą robotnicy.
Wychodzą, robotnicy rozpoczynają pracę.
REMOOONT <3
Offline
Wszyscy wrócili i na nowo rozpakowali się w swoich pokojach.
Offline
Cała rodzina przebywała w ogrodzie. Amentia, Zosia i Arek bawili się we trójkę. Ania rozwieszała pranie, dzisiaj była to jej kolej. Kira siedziała pod parasolem z Lightem przeglądając papiery. Dopiero uświadomiła sobie że nawet latem ma pełno pracy. Westchnęła ciężko. Poprosiła chłopaka, by zajął się młodszymi domownikami. Sama opuściła willę i udała się w inne miejsce.
Offline
Ania wyglądała przez okno. Jej młodsze rodzeństwo już dawno spało. Ale nie ona. Ona już drugą noc nie mogła zmrużyć oka. Co jest z mamą? Dlaczego jeszcze jej tu nie ma? Może coś się stało...
Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i boso podreptała do kuchni. Zrobiła sobie kubek gorącej kawy i napiła się. W tym momencie usłyszała kroki na schodach.
-Mamo? - Zapytała, wstając. Wolno zaczęła iść w kierunku schodów. - Mamo, czy to ty?
Nic. Zero odpowiedzi. Tylko wciąż odgłos kroków. Nagle zatrzymały się. Ania zamarła. Zamknęła na chwilę oczy, serce biło jej ze strachu jak oszalałe. Czekała w ciszy na odpowiedź. Nie doczekała jej jednak. W końcu zapaliła latarkę i zaświeciła prosto w oczy...
-Ał! Co ty robisz, nędzny parobku?!
Tak. To bez wątpienia była Amentia.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?
-Bo zawsze przed snem mama robi mi ciepły kubek kakao. Bez niego nie zasnę!
-Ale wiesz że jest prawie północ? Będziesz miała wooooooory pooooood ooooooczaaaaaaaaamiiiiiiiiii~ jak wampir!
-Jak mama?!
-...Powiedzmy.
Amentia bez zbędnych komentarzy odwróciła się i wróciła na górę do swojego pokoju. Ania chwilę się zastanowiła, dopiła kawę i również poszła na górę, gdzie na drugim piętrze włączyła komputer i poszukała wiadomości z miasta...
Offline
Ania postanowiła zająć się pod nieobecność matki rodzeństwem. Wzięła więc rodzinny budżet. Dała młodszym dzieciom chwilę na ubranie się i poszli na miasto zrobić małe zakupy.
[Kira, zostaniesz bez pieniędzy c: ]
Offline
Ania westchnęła. Nie miała za bardzo co robić w domu. Nudziło ją zajmowanie się rodzeństwem. Czekała aż Kira wróci do domu czytając książkę, w międzyczasie zgraja małpiszonów bawiła się w ogrodzie.
Offline
Nuda z czasem ogarnęła praktycznie każdy zakątek domu. Ania siedziała przy komputerze w swoim pokoju, znudzona przeglądając różne fora. Arek kursował co chwilę z salonu do lodówki i z powrotem, nie mając specjalnego powodu. Po prostu podchodził sprawdzić co jest do jedzenia, wracał oglądać telewizję i po chwili postanowił sprawdzić jeszcze raz, może magicznie coś się pojawiło. Niestety nie, lodówka dalej była pełna rzeczy na które akurat nie miał ochoty. Zresztą, nie był nawet głodny. Po prostu się nudził. Nie tylko on. Amentię również ogarniała nuda. Siedziała ona w swoim pokoju, patrząc na okładki książek które posiadała. Nie miała ochoty czytać jednak żadnej z nich. Westchnęła ciężko, wzięła w końcu losową lekturę do ręki i otworzyła. Zaczęła czytać. Zosia natomiast siedziała na dachu razem z Joshem, królikiem który notabene był jej ulubionym zwierzakiem. Głaskała znudzona jego sierść, nawet nie zauważając że robi to pod włos i patrzyła w niebo.
Offline
Ania w końcu wpadła na pomysł jak wymazać nudę. Bez chwili zastanowienia wyszła z domu i skierowała swe kroki prosto do domu dziecka.
Offline
Ania obudziła się dzisiaj pierwsza. Czuła się szczęśliwa z powodu wczorajszego występu. Wstała z łóżka. Wyszła z pokoju po drodze potykając się o różne rzeczy leżące na ziemi. Poszła do łazienki gdzie umyła się, ubrała i uczesała. Spojrzała w lustro. Tak. Widziała w nim zwyciężczynię castingu. Wierzyła w to całym sercem. Uśmiechnęła się szeroko i poprawiła bluzkę. Następnie poszła do sypialni Arka, sprawdzając czy młodszy brat jeszcze śpi. Chłopiec leżał na łóżku nieruchomo cicho chrapiąc. Ania kiwnęła głową, zamknęła cicho drzwi i sprawdziła pozostałe pokoje upewniając się, że wszyscy młodsi członkowie rodziny Yagami jeszcze spoczywają w objęciach Morfeusza. Zeszła do kuchni. Po chwili po całym domu rozeszły się delikatne zapachy tostów, jajecznicy i parówek. Docierały one po kolei na wyższe piętra budząc dzieci które natychmiast schodziły na śniadanie. Po chwili cała czwórka rodzeństwa siedziała na dole jedząc śniadanie ugotowane przez Anię. Dziewczyna uśmiechnęła się i zdradziła rodzeństwu swoje plany na dzisiejszy dzień. Po godzinie cała ekipa była już gotowa do wyjścia.
Offline
Ania z rodzeństwem wróciła do domu. Byli już lekko wykończeni po jeziorze i krainie słodkości. Amentia poszła do swojego pokoju i zamknęła się w nim. Położyła się na dywanie w kształcie truskawki i włączyła mały telewizorek. Właśnie leciał jeden z jej ulubionych programów. Zosia usiadła w ogrodzie, przy stoliku. Po chwili dołączył do niej Arek, który musiał najpierw iść na górę po grę planszową. Ania przez chwile patrzyła jak grają po czym poszła do kuchni i napełniła wszystkie miski zwierząt. Usiadła i patrzyła jak Marylin je. Gdy skończyła, wzięła kotkę na ręce i położyła ją na łóżku w swoim pokoju. Sama zaś poszła do pokoju do nauki i wybrała jakąś książkę. Po chwili wróciła i usiadła obok podopiecznej czytając i odruchowo głaszcząc zwierzaka.
Offline
*Akcja dzieje się 6 sierpnia żeby nie było c: *
Ania skończyła zakupy. Gdy wróciła, Zosia i Amentia bawiły się w pokoju starszej z nich. Arek siedział w ogrodzie gotowy poinformować Anię, jak wygląda sytuacja. Pomógł jej także wszystko rozłożyć. Tort położyli na samym środku ubranego stołu, wokół niego umieścili puddingi, tartę i babeczki. Arek zaczął układać sztućce, szklanki i talerze. Ania w tym czasie wyjęła z piekarnika i szafki przygotowane wcześniej ciastka i rozłożyła je na stole. Było ich całkiem sporo, przez co ledwo znalazło się miejsce na soki i wodę. Gdy skończyli, na miejscu Amentii, które było specjalnie oznaczone różową wstęgą położyli poduszkę z koroną i pudełko z prezentami. Wtedy Arek pobiegł na górę i zawołał dziewczynki. Gdy przyszły na miejsce, solenizantka patrzyła oniemiała na to co zobaczyła.
-P-Pa-pamiętaliście?! - Wydukała przejęta.
Prezenty bardzo jej się spodobało, to było widać. Poza tymi od Ani, dostała także kartkę wykonaną przez Zosię i specjalną koronę którą wykonała razem z Arkiem którą natychmiast została ukoronowana. Cała rodzina spędziła radośnie cały dzień. :3
Offline
Dni płynęły jeden po drugim. Miasto wydawało się Ani całkowicie opustoszałe i nudne. Nie podobało jej się to. Nie miała jednak co zrobić. Znudzona rozwieszała pranie w ogrodzie. Zosia pomagała jej. Obie widziały że poza nimi nie ma nikogo na dworze, cała ulica jest zupełnie pusta. Arek tymczasem napełniał miski zwierząt. Zazwyczaj robiła to Ania, tym razem jednak to do niego należało to zadanie. Jedynie Amentia nawet nie próbowała pomagać. Jak zwykle zamknęła się w swoim pokoju.
Offline
Ania siedziała w swoim pokoju. Nie czuła już nic poza ogromną pustką w sercu. Czuła się jak martwa. Ledwo była w stanie poruszać jeszcze palcami na tyle, żeby naciskać klawisze. Od kilku dni pisanie było jedynym, co robiła. Czy to było normalne? Nie. Zdecydowanie. Reszta rodzeństwa martwiła się o nią. Zamknęła się w swoim pokoju. Bez jedzenia, picia. Łazienki. Ile mogła tak wytrzymać? Zostawiali jej posiłki pod drzwiami. Niektóre znikały, inne stałyby tam aż do zgnicia. Zależnie od dnia. Ania jadła co trzy dni. Prawdopodobnie wychodziła z pokoju załatwić potrzeby fizjologiczne tylko gdy nikogo nie było w domu lub chociaż na piętrze. Arek próbował dogadać się z nią przez komunikatory - gadu-gadu, skype, facebook. Nic nie działało. Rodzeństwo było bezradne.
Offline
Nie ważne ile czasu mijało, Kira nie wracała. Została uznana za zaginioną. Light odszedł, Ania więc stała się pełnoprawną mieszkanką wcześniej, niż powinna. Zajmowała więc się rodzeństwem najlepiej jak tylko umiała. Odbierała ich ze szkoły, bawiła się z nimi, pomagała zrobić lekcje. Sama uczyła się w nocy. Mimo to, jej wyniki w nauce pogarszały się. Tej nocy Ania również nie spała. Uczyła się na sprawdzian z chemii. Nagle usłyszała jednak szczekanie dobiegające z dołu. Wstała z łóżka, rzucając podręcznik.
-Cris, ty mała szujo! Zaraz wszystkich pobudzisz! - Zawołała, zbiegając po trzy stopnie na dół w samym różowym, puchatym szlafroku.
Pies siedział przy drzwiach wejściowych. Drapał w nie, ujadając.
-Co jest z tobą nie tak, głupia kupo futra?! - Warknęła Ania patrząc przez judasza. Nie zobaczyła jednak zbyt wiele...
Zrezygnowana otworzyła drzwi. Nie zobaczyła w nich jednak nikogo. Cris natomiast wyskoczył na dwór i pognał przed siebie.
Niewiele myśląc dziewczyna pobiegła za nim...
Offline