Państwo Candy Kaa
Nasze święta |
Pogoda |
Zasłużeni gracze |
Kwiaty/Maskotka/Flaga forum |
Team/Kontakt |
Pamiętaj, z tego forum nie można nic kopiować, tematów, postów, pomysłów itd., itp. Jeżeli zostanie coś takiego zauważone niezwłocznie zgłosimy to do odpowiednich władz serwisu pun.pl Takie zachowanie może doprowadzić nawet do usunięcia strony...
Offline
przychodzi z nudów
nie miała co robić w domu
siada przy jeziorku
zdejmuje buty
moczy nogi
zrywa kwiaty
robi z nich wianek
zakłada go
wyjmuje chleb
karmi łabędzie
wstaje
troche spaceruje
nudzi jej się
robi fikołki na trawie
idzie do innego miejsca
Offline
Przychodzi
Wchodzi na mostek
Karmi łabędzie i kaczki
Zrywa kwiaty
Robi sobie wianek
Zakłada wianek
Biega po polance
Idzie dalej
Offline
Przychodzą z Davidem
Wchodzą na mostek
Patrzą na piękne widoki
Karmią łabędzie
Siadają na polance obok siebie
Patrzą w chmury
Rozmawiają
Nagle David wyciąga pudełeczko
-Rose... wyjdziesz za mnie?
Patrzy mu w oczy
-Tak. Oczywiście że tak!-odpowiada
Całują się
Offline
Przychodzą
Dziewczynki chlapią się w wodzie
Każe Natalce pilnować reszty
Mówi że przyjdzie za chwilę
Idzie dalej
Offline
Przypływa
Wynurza się
Wpływa w las sitowia
Patrzy czy nikt nie widzi
Wyczołguje się na brzeg
Suszy się
Idzie do dziewczynek
Bawią się razem
Zrywa dzieciom pałki
Idą do domu
Offline
Przychodzi tu z dziewczynkami
Jest przerażona
Nad brzegiem jeziora leży zakrwawione ciało
Klęka przy ciele na kolanach i poznaje Edka
Rzuca na niego zaklęcie i przenosi go do Domu Pogrzebowego
Łzy lecą jej po policzkach
Odsyła dziewczynki do domu
Idzie na poszukiwanie reszty ciał
Offline
Przychodzą
Zuzia pokazuje na łabędzie
Patrzą chwile na łabędzie
Idą dalej
Offline
Ania przyszła tutaj z całą gromadą z domu dziecka oraz swoim rodzeństwem. To ona była tu szefem. Znalazła idealne miejsce w cieniu gdzie z Wiktorią rozłożyły wszystkie koce. Wyjęły także piłki, hula-hop, frisbee i parę innych zabawek tego typu. Dzieci od razu rozbiegły się bawić. Arek i Zosia wyraźnie cieszyli się możliwością spotkania ze starymi przyjaciółmi. Ania zauważyła że tylko Amentia siedziała w cieniu i czytała książkę, nawet 2-letnia Amelka bawiła się pluszakami na słońcu. Dziewczyna podeszła do siostry.
-Dlaczego nie pójdziesz pobawić się z kolegami i koleżankami? - Zapytała z nieskrywanym zdziwieniem.
-Nie mam tu koleżanek. Nie lubię ich. Poza tym, nie chcę się opalić. - 6-latka spojrzała na nią chłodno.
Anię zaskoczyło zachowanie siostrzyczki. Postanowiła jednak dać jej spokój i wróciła do przyjaciółek które moczyły nogi w jeziorze. Usiadła obok nich robiąc to samo co one. Żadna z nich jednak nie odzywała się. Wszystkie miały głowy zaprzątnięte tą samą myślą - uda się? Nagle kątem oka Wiktoria zauważyła że Jacek, jedno z najmłodszych dzieci podchodzi niebezpiecznie blisko łabędzia próbując dźgnąć go patykiem. Musiała zareagować natychmiast. Wskoczyła to wody i podbiegła, niszcząc ubrania - chłopiec był już w kostiumie kąpielowym, ona jeszcze nie. Zabrała mu patyk i odciągnęła na bok, zanim rozzłościł łabędzia. Pozostałe dziewczyny podniosły głowy zdziwione.
-Wiesz, jakie to było niebezpieczne?! Zdajesz sobie z tego sprawę że łabędzie gryzą i mogło ci się coś stać?! - Zaczęła na niego krzyczeć.
-Hej, co się stało? - Podeszła szybko Ania.
-Ten mały idiota próbował zadźgać łabędzia patykiem. - Syknęła Wiktoria.
-Ale tego nie zrobił, tak? - Ania spojrzała na Jacka, który kiwnął głową bliski płaczu.
-Bo go powstrzymałam! Gdyby nie ja, pewnie by to zrobił a teraz by ryczał że się wkurzył.
-Dobra... daj sobie spokój, to jeszcze dziecko. Będziesz pamiętał żeby na przyszłość tak nie robić?
-T-T-Taak! - Wydukał chłopczyk.
Ania westchnęła i odprowadziła go do reszty dzieci. Poprosiła Arka by w miarę możliwości uważał na malucha. Dalsza część dnia minęła raczej spokojnie. Młodsze dzieci dobrze się bawiły, starsze zresztą też. Tylko Amentia siedziała sama. Nie miała ochoty bawić się z pospólstwem. Miała swoje rozrywki, bardziej wyrafinowane. Włączyła się dopiero na pikniku, gdy zgłodniała. Po skończonym posiłku jednak wróciła do lektury. Niedługo później ekipa z domu dziecka zebrała się, musieli już wracać do siebie. Rodzina Yagami odprowadziła ich wzrokiem. Ania miała nadzieję że Wiktoria i Martha dadzą sobie radę z tak dużą grupą, wyglądało jednak na to że nie będą mieć żadnych problemów z powrotem. Gdy zniknęli im z pola widzenia, Arek podszedł do starszej siostry.
-Nie chcę jeszcze wracać do domu...
-A gdzie chcecie iść? - Zapytała więc Ania.
Po chwili głośnej dyskusji doszli do porozumienia. Spakowali więc swoje rzeczy, przebrali się i skierowali swe kroki w kolejne miejsce.
Offline